Anatomia kata

Nawiązując do niedawnej 73 rocznicy Powstania Warszawskiego, prezentuję sylwetkę Heinza Reinerartha – odpowiedzialnego za zbrodnie wojenne w okupowanej Warszawie.
Heinz Reinefarth urodził się w 1903 roku w Gnieźnie. Studiował prawo na Uniwersytecie w Jenie. Po ukończeniu studiów pracował, jako adwokat w Forst i Cottbus.
W wieku dwudziestu lat wstąpił do jednego z Freikorpsów, a w 1923 roku brał udział w Bambergu w przygotowaniach nazistów do puczu monachijskiego. Po dojściu Hitlera do władzy otrzymał 1268933 numer partyjny NSDAP. 17 grudnia 1932 roku wstąpił do SS. Równocześnie nadal prowadził praktykę adwokacką, broniąc bojówkarzy z SS i SA. 20 sierpnia 1939 roku Reinefartha zmobilizowano do Wermachtu, by brał udział w inwazji na Polskę, później na Belgię i Francję. W czerwcu 1940 roku otrzymał Żelazny Rycerski Krzyż, jako pierwszy spośród wszystkich członków SS. W roku 1941 brał udział w operacji przeciw ZSRR. Rok później został powołany do osobistego sztabu Himmlera. Jego postawa, jako żołnierza mogłaby dowodzić niezwykłej męskości i waleczności Reinefartha. Jednak to tylko wycinek prawdy o życiu człowieka wychowanego w dawnym sercu Polski – Wielkopolsce, w której to w 1943 roku pełnił funkcję Wyższego Dowódcy SS i Policji. Na ziemi, której plony dawały kiedyś jemu życie, prowadził akcje mające na celu przygotowanie do ostatecznej zagłady Żydów. Gdy w sierpniu 1944 roku wybuchło Powstanie Warszawskie z okręgu poznańskiego i okolicy zorganizowano grupy bojowe, mające na celu wsparcie sił warszawskich w stłumieniu powstania. Wejście do akcji oddziałów Reinefartha spowodowało zapoczątkowało totalną zagładę mieszkańców Woli. Mordowano wszystkich – mężczyzn, kobiety, dzieci, chorych pacjentów szpitala na Woli oraz personel medyczny. Po rzezi Woli jego formacja przeszła na Stare Miasto, postępując z ludnością centrum stolicy w ten sam sposób. Reinefarth otrzymywał systematycznie i jednocześnie od razu parafował meldunki policyjne o egzekucjach.
30 września 1944 roku za te właśnie działania Reinefarth został, na wniosek Bacha-Zalewskiego, odznaczony Liśćmi Dębowymi do Żelaznego Krzyża Rycerskiego, który już posiadał. W październiku 1944 roku powraca do Poznania, skąd następnie został skierowany do Frankfurtu nad Odrą, gdzie dowiedział się o nominacji na Komendanta Twierdzy Kostrzyn. Kiedy Twierdza upadała pod naporem wojsk rosyjskich, wiele osób postanowiło ratować się na własną rękę. Aby temu zapobiec Reinefarth wprowadził surowy reżim. Wszystkich, których podejrzewano o tchórzostwo, rozstrzeliwano, albo wieszano na najbliższej latarni. Werner K. – świadek tych zajść, tak oto pisał w liście do prokuratury: „Widziałem kiedyś, jak wieszano pewnego feldfebla na słupie latarni. Żołnierza tego prowadzono publicznie przez miasto, a na piersiach miał zawieszoną tabliczkę mniej więcej z takim oto tekstem: zostałem powieszony, ponieważ dopuściłem się rabunków. Ręce miał związane na plecach. Na śmierć przez rozstrzelanie skazano też kobietę, która z nim mieszkała”. Terror przyniósł spodziewany efekt, bo żołnierze walczyli aż do końca, chociaż nazistowski burmistrz miasta Hermann Körner uważał, iż komendant Twierdzy i tak postępuje zbyt łagodnie w stosunku do żołnierzy, ponieważ nadal miały miejsce rabunki. Karl B., sędzia z Kostrzyna, stwierdził po wojnie, że wydano dwadzieścia kilka wyroków śmierci, choć nie wszystkie zostały wykonane. Sędzia, podobnie jak burmistrz, uważał, że Reinefarth nie zasługuje na sławę, jaką się cieszył w szeregach SS, gdyż „był zbyt miękką osobowością”. Po ewakuacji z Kostrzyna Heinz Reinefarth dostał się do niewoli niemieckiej za niewykonanie rozkazu obrony miasta do ostatniego naboju. W czasie narady na temat aktualnej sytuacji na froncie, która odbyła się 30 marca w kwaterze Führera, Hitler w milczeniu przyjął wiadomość o opuszczeniu Kostrzyna przez Reinefartha. Dwa dni później zdecydował postawić dowódcę Twierdzy przez sądem wojskowym za złamanie rozkazu. 1 maja 1945 roku, kiedy wieść o śmierci Hitlera stała się powszechnie znana, odroczono sprawę Reinefartha i wypuszczono go na wolność. Wolność ta jednak nie trwała długo, gdyż wkrótce trafił do niewoli amerykańskiej. Mimo, iż po wojnie zbrodniarz ten stanął przed sądem powołanym przez strony, które wygrały wojnę, został on uniewinniony. Władze polskie w latach 1946-1947 zwracały się do władz amerykańskich o przekazanie Heinza Reinefartha stronie polskiej, później tą samą prośbę kierowały do władz brytyjskich, które w czerwcu 1948 roku odmówiły ekstradycji, uzasadniając, iż nie może on być wydany stronie polskiej „ze względu na bezpieczeństwo”. To jednak nie koniec historii nazistowskiego oficera, którego losy skrzyżowały się również z losami Kostrzyna. Podobnie, jak wielu jego kolegów zbrodniarzy, którzy uciekli do Ameryki Południowej, także i Reinefarth przez pewien czas po wojnie żył w dostatku, wspomnieniami wspierając działania nazistów. Nie było tak od razu. Najpierw był człowiekiem biednym i wtedy to podzielił się ze swoją rodziną swoim poglądem, iż „nazizm go zawiódł”. Los jednak znów uśmiechnął się do kata. Za czasów rządów Adenauera został burmistrzem na wyspie Sylt. Ówczesne niemieckie prawo głosiło, iż dwadzieścia procent stanowisk urzędowych musi zostać zapełnionych osobami, które straciły wcześniej pracę na skutek tego, iż wcześniej były nazistami. Sprawa była na tyle groteskowa, że jeden z urzędników w dziesiątą rocznicę kapitulacji Niemiec nazistowskich, wykrzyczał publicznie: „powiedz mi, w którym obozie alianckim siedziałeś, a ja ci powiem, w którym urzędzie federalnym pracujesz dzisiaj”. Ocenę moralną i historyczną osoby Heinza Reinefartha (a także burmistrza i sędziego z Kostrzyna), jego kariery wojskowej i politycznej oraz wszystkiego tego, co działo się po wojnie, pozostawiam Tobie Drogi Czytelniku.

Źródło: http://www.info-pc.home.pl

Autor: Paweł Gondek