Europejska Rada Bezpieczeństwa

Sankcje wobec Rosji za interwencję na Ukrainie oraz negocjacje dotyczące porozumienia z Iranem na temat ograniczenia prac nad bronią nuklearną są rzadkimi sukcesami polityki zagranicznej Unii Europejskiej. Niestety Unia Europejska bywała często zupełnie nieobecna na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, a jej wewnętrzne podziały utrudniają  kontakty z USA lub Chinami. Brexit spotęguje tę słabość, pozbawiając UE jednego z jej najważniejszych przedstawicieli.

Sankcje wobec Rosji za interwencję na Ukrainie oraz negocjacje dotyczące porozumienia z Iranem na temat ograniczenia prac nad bronią nuklearną są rzadkimi sukcesami polityki zagranicznej Unii Europejskiej. Niestety Unia Europejska bywała często zupełnie nieobecna na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, a jej wewnętrzne podziały utrudniają  kontakty z USA lub Chinami. Brexit spotęguje tę słabość, pozbawiając UE jednego z jej najważniejszych przedstawicieli.

Aby radzić sobie z tymi słabościami, Francja i Niemcy zaproponowały utworzenie „Europejskiej Rady Bezpieczeństwa” (ESC). Chociaż idea ESC istnieje od lat, została niedawno odnowiona przez francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona i poparta przez niemieckiego ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa oraz innych istotnych polityków niemieckich. Francja i Niemcy nie przedstawiły jeszcze szczegółowego planu ESC, ale wydaje się, że miałby on dwojaki cel. Po pierwsze, umożliwiając ścisłą konsultację i koordynację z Wielką Brytanią po Brexicie, pozostawiając Londyn w łączności z unijnym procesem decyzyjnym w zakresie bezpieczeństwa. Po drugie, czyniąc Europę zwinniejszym i silniejszym graczem w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa.

Istnieją co najmniej cztery plany dotyczące działań ESC:

– Byłby to całkowicie nowy organ w ramach architektury instytucjonalnej UE. Wymagałoby to jednak zmiany traktatu, ponieważ traktaty UE obecnie nie pozwalają na taką strukturę, a uzyskanie jednomyślnej zgody państw członkowskich może być bardzo trudne

  • W ramach ESC odbywałyby się spotkanie Rady Unii Europejskiej z udziałem wszystkich państw członkowskich plus Wielkiej Brytanii, jako członka bez prawa głosu ,w celu omówienia i koordynacji polityki zagranicznej
  • ESC stałoby się międzynarodowym forum poza strukturami UE, z udziałem niektórych państw członkowskich i Wielkiej Brytanii. Chociaż taka instytucja nie mogłaby bezpośrednio nakładać sankcji. Mogłaby jedynie, po wyrażeniu zgody przez jej członków, aby przekonać UE ,jako całość, do ich przyjęcia. Innym państwom członkowskim byłoby trudniej sprzeciwić się propozycji sankcji, gdyby grupa podstawowa już na nie zgodziła
  • Rozszerzony E3 – nieformalne porozumienie zawiązane przez Francję, Niemcy i Wielką Brytania. E3 mogłoby do swojej pracy angażować inne państwa UE – w zależności od potrzeb. Umożliwiłoby to ścisłą koordynację z Wielką Brytanią i pozwoliłoby kluczowej grupie państw członkowskich przejąć inicjatywę w kształtowaniu europejskiej polityki zagranicznej.

Jak wynika z powyższych punktów – Wielka Brytania pozostanie krajem zaangażowanym w europejską politykę zagraniczną, a sama idea ESC ułatwiłoby prowadzenie wspólnej polityki zagranicznej przez kraje Unii Europejskiej i z nią sprzymierzone. 

Niestety ESC nie sprawi jednak, że państwa członkowskie będą chętniej podejmowały zdecydowane działania. Wynika to z braku woli politycznej, która to często sprowadzała się do „dyplomacji deklaratywnej” – UE potępia i lamentuje, ale rzadko podejmuje konkretne działania w celu poparcia swojej retoryki. Zwłaszcza w sytuacjach zagrożeń bezpieczeństwa Unia Europejska nie mówiła jednym głosem. Chociaż podjęto szereg inicjatyw w zakresie obronności, takich jak Europejski Fundusz Obronny (EDF), wiele pozostaje do zrobienia.

Ponadto istnieje ryzyko, że ESC może okazać się strukturą prowadzącą do głębokich podziałów. Im bardziej ekskluzywna i formalna będzie jej struktura, tym większe jest ryzyko, że doprowadzi to do niezgody między państwami członkowskimi. Niektóre państwa członkowskie mogą również postrzegać ESC jako krok w kierunku uczynienia Europy bardziej niezależną od Stanów Zjednoczonych – szczególnie w kontekście ostatnich komentarzy Macrona na temat „śmierci mózgu” NATO.

W zamyśle Europejska Rada Bezpieczeństwa miałaby zapewnić szybszą i sprawniejszą reakcję państw zrzeszonych w Unii Europejskiej w razie konieczności podjęcia decyzji w sprawach polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Tyle, że swoja kluczową rolę widzę w tej decyzyjności Niemcy i Francja. To one chcą mieć większy wpływ na politykę zagraniczną Wspólnoty i odgrywać jeszcze większą rolę w polityce światowej. 

Trzeba zauważyć, że budowanie przez Francję i Niemcy nowej instytucji ma niejako utrzymać bliskość Unii Europejskiej z Wielką Brytanią.

Oprócz ambicji Francji i Niemiec, inne państwa członkowskie UE mogą postrzegać ESC jako wroga swoich narodowych interesów, zwłaszcza prowadzonej przez państwa narodowe polityki zagranicznej i w zakresie bezpieczeństwa. Pozostałe trzy „duże” kraje UE – Włochy, Polska i Hiszpania – mogą chcieć odejść od trendu współpracy w ramach E3 (Francja, Niemcy i Wielka Brytania) w zakresie tworzenia europejskiej polityki zagranicznej, która je wyklucza. Sprzeciw np. Polski, może być spowodowany marginalizacją przez Francję, Niemcy i częściowo Wielką Brytanie, współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Aktualny polski rząd wydaje się, że swojego większego sojusznika upatruje w Stanach Zjednoczonych, niż we Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii. Tu rodzi się zasadnicze pytanie, czy w ogóle Polska powinna szukać daleko sojuszników, zamiast budować własną silną, dobrze wyposażoną i zdolną do  szybkiego reagowania armię? Sojusze  militarne w naszej historii wielokrotnie nas zawiodły. Zwłaszcza, że obecnie prowadzona polska polityka konfliktuje nas niemal ze wszystkimi państwami europejskimi, które militarnie, ekonomicznie i politycznie mogłyby nam w znaczący sposób pomóc. Stąd żadnej roli Polski w omawianym przymierzu nie upatrywałbym. Oczywiście ze stratą dla naszego marginalizowanego (często na własne życzenie polskich polityków) kraju.  

To jednak „gdybania”, gdyż Traktat Lizboński nie przewiduje istnienia Europejskiej Rady Bezpieczeństwa. W obecnych warunkach prawnych taki organ musiałby znajdować się poza ramami instytucjonalnymi UE. Zasadniczo organ, którego powstanie zalecają Niemcy i Francja, mógłby zostać włączony do systemu UE jedynie w drodze zmiany traktatu.

Słabość wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa zjednoczonej Europy

       Unia Europejska w wielu kwestiach przyjmuje jednorodny charakter, jak gdyby była państwem. Większość państw Unii Europejskiej posiada wspólną walutę (euro), a nawet prowadzi wspólną kontrolę graniczną (Strefa Schengen, Frontex). Unia Europejska ma również wspólną politykę zagraniczną i bezpieczeństwa („WPZiB”) oraz wspólną polityki bezpieczeństwa i obrony wraz z odpowiednimi instytucjami. Chociaż wiele z obszarów będących fundamentami UE łączy kraje członkowskie, to bywało w przeszłości i nadal bywa, że najważniejszych kwestiach, takich jak polityka bezpieczeństwa i polityka energetyczna, Wspólnota nie mówi jednym głosem lub mówi za słabo.

Słabość polityki bezpieczeństwa Wspólnoty Europejskiej można było obserwować konfliktu zbrojnego w byłej Jugosławii. Terytorium byłej Jugosławii to obszar pełen napięć na tle narodowościowym i religijnym. W tej trwający w połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku konflikt zaangażowało się ONZ, ponosząc sromotną klęskę bezsilności. Pomimo, że Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję nr 819 o zapewnieniu wsparcia lotniczego przez wojska NATO dla UNPROFOR, to od wybuchu wojny w 1992 roku do 1995 roku sprzymierzone wojska USA, Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Rosji pod egidą ONZ nie mogły powstrzymać masowego ludobójstwa.

Państwa postjugosłowiańskie ze względu na bliskość geograficzną stanowią szczególne wyzwanie dla Unii Europejskiej. Wspólnota Europejska była zaskoczona rozpadem Jugosławii i zdecydowanie zbyt wolno na niego reagowała. Początek lat dziewięćdziesiątych XX w. był okresem, kiedy uwaga WE była skupiona na innych wydarzeniach na arenie międzynarodowej, takich jak zjednoczenie Niemiec, rozpad Związku Radzieckiego czy wojna w Zatoce Perskiej. Narastający konflikt w Jugosławii stał się jednak zagrożeniem dla bezpieczeństwa WE. Działania na terenie byłej Jugosławii były sprawdzianem polityki bezpieczeństwa Wspólnoty Europejskiej, która niestety nie zasłużyła na dobrą ocenę. Po wybuchu wojny domowej w Jugosławii, WE podjęła się mediacji konfliktu w Słowenii -wysłała misję na szczeblu „trójki”, osiągając sukces dyplomatyczny – podpisanie zawieszenia broni. Wzmożenie walk wymusiło jednak na WE ustanowienie sankcji gospodarczych oraz embarga na handel bronią z Belgradem. Tymczasem w miarę, jak konflikt przybierał na sile, WE była stopniowo marginalizowana Organizację Narodów Zjednoczonych, jak i poszczególne państwa NATO, w tym USA.

Dzisiaj w Syrii i na Ukrainie istnieje realne ryzyko ponownego wystąpienia problemów znanych z Jugosławii: paraliż, brak działania i możliwy do uniknięcia rozlew krwi. Przez weto Rosji sparaliżowana może zostać Rada Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych. Patrząc na sytuację z lat dziewięćdziesiątych, należy zauważyć, że dzisiaj Europa jest w jeszcze gorszej sytuacji, ponieważ wówczas Rosja była jej sojusznikiem, a dziś raczej stroną wspierającą zbrojnie rebeliantów, finansującą ekstremistyczne ideologie i wysyłającą najemników, prowadząc do poważnych naruszeń praw człowieka, fragmentując państwa i budując niepewność, zwłaszcza w Europie środkowej, ale i zachodniej, do której trafiają uchodźcy z krajów objętych konfliktami zbrojnymi.

Szansą na uniknięcie wielu błędów Wspólnoty Europejskiej jest prowadzenie spójnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Unii Europejskiej. Przyczyn słabości politycznej Unii Europejskiej należy upatrywać głównie w braku wyraźnego przywództwa politycznego w Unii Europejskiej. Mogłoby ono nie tylko przeforsować, ale także wyegzekwować prowadzenie dynamicznej i efektywnej polityki zagranicznej, choćby w odniesieniu do Ukrainy. Niestety widzimy w Europie narastające ruchy wspierające niezależność poszczególnych państw, a nie obranie wspólnego lidera/liderów, mocnych w negocjacjach z Rosją, czy krajami Bliskiego Wschodu. Kolejny problem dzisiejszej zjednoczonej Europy to kryzysy finansowe oraz różnorodne towarzyszące finansom implikacje dotyczące np. sfery społecznej, instytucjonalnej, przywództwa politycznego i legitymizacji. Istotnym problemem dla UE są różne pomysłu na prowadzenie wspólnej polityki zagranicznej, a zwłaszcza kwestie związane z przyjmowanie imigrantów i polityką ochrony granic. Czynnikiem osłabiającym działania instytucji unijnych jest konieczność uzyskania poparcia przez wszystkie państwa członkowskie. Tutaj rozbieżności stanowisk może wydłużyć lub całkowicie zniweczyć proces decyzyjny. Wskazać należy również różnice poglądów o charakterze politycznym występujące pomiędzy poszczególnymi instytucjami lub państwami UE. Piętą achillesową Wspólnoty jest długotrwałość decyzyjnych. Są one wydłużane m.in. w wyniku niekończących się konsultacji pomiędzy poszczególnymi państwami lub organami, albo na skutek złożonych procedur instytucjonalno-prawnych.

Autor: Paweł Gondek