The European Union’s defense ambitions

W listopadzie 2018 roku Prezydent Republiki Francuskiej i Kanclerz Niemiec zainicjowali rozmowy w sprawie utworzenia struktur wojskowych wewnątrz Unii Europejskiej. W krótkim czasie do tej idei dołączył rząd Hiszpanii.

Czy te trzy państwa nagle odchodzą od zmysłów w czasach, kiedy większość europejskich państw należy do NATO i nie ma konfliktów zbrojnych, w których państwa Unii Europejskiej byłyby stroną?

Czym byłaby wspólna armia europejska, skoro nie ma jednego narodu europejskiego? Czyich interesów miałaby bronić taka armia? Jak zbudować wielonarodową i wielojęzykową strukturę?

Jedno jest pewne – takiej armii obawialiby się także Amerykanie, bo byłaby ona dowodem na autonomię Europy, coraz mniejszą zależność od Stanów Zjednoczonych. Także zależność gospodarczą, polityczną, a więc chodzi o władzę i pieniądze.

Co na to Europejczycy? Według Eurobarometru 75 % mieszkańców Unii Europejskiej opowiada się za wspólnotowymi siłami zbrojnymi. Jeszcze 2017 roku aż 79 % obywateli UE chciało niezależności od Stanów Zjednoczonych, także niezależności militarnej.

Problem tkwi tylko w tym, że ta „super armia” nie może być tylko ideową Francji, Niemiec i ewentualnie kilku innych państw – jeśli już – powinna zrzeszać wszystkie państwa Unii Europejskiej i ewentualnie kraje sprzymierzone.

Jaka powinna być ta nowa, europejska, wspólna armia?

Na pewno nawiązująca do deklaracji Saint-Molo z 1998 roku, czyli wyrażać pogląd, że narody europejskie powinny być znowu zdolne do samodzielnej obrony swoich krajów.

Aktualnie państwa europejskie, poza strukturami NATO, czyli samodzielnie, nie są w stanie połączyć sił w pięciu obszarach działań wojennych – na lądzie, wodzie, w powietrzu, kosmosie i cybernetycznie.

Analizując możliwość zbudowania nowoczesnej, niezależnej armii w strukturach Unii Europejskiej, warto zastanowić się, czy państwa europejskie dysponują dostateczną wiedzą techniczną, aby także samodzielnie konstruować i produkować sprzęt wojskowy? Wydaje się, że aktualnie nie. Widać to doskonale choćby na przykładzie Polski. Większość techniki i technologii kupujemy dzisiaj od Amerykanów. Europejskim armiom potrzebny jest nowoczesny sprzęt – czy to budując wspólną armię, czy teraz. Uniezależnienie się od Amerykanów i być może zarobek na sprzedaży produkowanego na dużą skalę w Europie uzbrojenia wymagałoby dużych inwestycji w zaawansowaną technologię, stworzenie kooperacji w ramach struktur produkcyjnych i eksportu. Temat własnych zbrojeń jest z pewnością drogi. Jednak nie mniej drogie jest kupowanie od Amerykanów, którzy już dziś będąc niemal monopolistami, dyktują ceny, horrendalne.

Analizując dzisiejszą sytuację zbrojeń krajów Unii Europejskiej widać wyraźną tendencję w spadku budżetów przeznaczonych na owe zbrojenia. Europejczycy konsekwentnie przez wiele lat rozbrajali się. Jakby na przekór światowi zewnętrznemu, nieustannie biorącemu udział w wyścigu zbrojeń. W jakim są wojska krajów członkowskich Unii Europejskiej doskonale widać na przykładzie Polski – to moja subiektywna ocena, ale – skoro musimy zapraszać na nasze terytorium obce wojska w celu ochrony naszego kraju, to oznacza, że sami jesteśmy bardzo słabi. Używany sprzęt wojskowy w większości mocno odstaje od realnych potrzeb – widać to na przykładzie przetargów organizowanych przez Wojsko Polskie – w lipcu i sierpniu 2020 roku wysprzedawane są Lubliny, Honkery, a nawet Fiaty 125p z silnikami od Poloneza, o Starach pamiętających Układ Warszawski nie wspominając. Taki sprzęt nadal w większości jest używany przez nasze siły zbrojne. A wielu analityków mówi, że choćby niemiecka armia wcale nie jest lepsza od naszej. Czyli dobrze nie jest. Analizując kolejne państwa europejskie – Francja już zapowiada, że nie będzie mogła sobie pozwolić w najbliższych latach na modernizację arsenału atomowego, nabywać nowe lotniskowce, o pracach nad bronią kosmiczną nie wspominając. 2% PKB na siły zbrojne to za mało.

Czy zatem rozwiązaniem może być NATO? Wydaje się, że z sojuszu staje się protektorem, narzędziem w rękach USA. Jak wielkim „dyktatorem” jest dzisiaj Ameryka znowu widać na przykładzie aktualnej polityki Polski w zakresie zbrojeń – niemal całkowicie uzależniliśmy naszą obronność od tego jednego państwa.

Fakty z ostatnich lat mówią o realizacji wspomnianej w Traktacie z Lizbony (przez polską stronę ratyfikowany przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego) wspólnej polityki obronnej. Co prawda Traktat Lizboński wspomina, że polityka obronności może być realizowana przez państwa członkowskie Unii Europejskiej „na własną rękę”, autonomicznie lub we współpracy z NATO, ale też nawiązuje do ewentualnej wspólnej obronności. Dzisiaj realizowana jest ona głównie w ramach PESCO, czyli realizacja projektów takich, jak europejskie dowództwo medyczne, system nadzoru morskiego, wzajemną pomoc dla zespołów ds. bezpieczeństwa cybernetycznego i szybkiego reagowania oraz wspólną szkołę wywiadu UE. Ponadto Unia Europejska zacieśniła współpracę z NATO w 74 obszarach, zwłaszcza w skutecznym finansowaniu misji cywilnych i wojskowych. Obecnie UE prowadzi kilkanaście takich misji na trzech kontynentach. Od czerwca 2017 r. istnieje nowa struktura dowodzenia i kontroli (MPCC), której celem jest usprawnienie zarządzania kryzysowego w UE.

Na szczycie NATO w Walii w 2014 roku państwa UE będące członkami NATO zobowiązały się do wydania do 2024 roku 2% swojego produktu krajowego brutto (PKB) na obronę. Parlament Europejski wezwał państwa członkowskie do spełnienia tego zobowiązania. Szacunki NATO na 2018 roku pokazują, że tylko sześć krajów (Grecja, Estonia, Wielka Brytania, Łotwa, Polska i Litwa) wydało na obronę 2% swojego produktu krajowego brutto (PKB).

Jednak budowanie obronności UE to nie tylko większe wydatki, ale także ich efektywne wykorzystanie. Kraje Unii Europejskiej łącznie wydają na obronność niewiele mniej, niż Stany Zjednoczone. Problem jednak polega na tym, że mają zróżnicowany sprzęt, zróżnicowane systemy dowodzenia, zróżnicowane struktury wewnętrzne swoich armii, wreszcie nie posiadają wystarczającej technologii, uzależniając się od dostawców pozaeuropejskich. Jeśli Europa ma stać się graczem także w dziedzinie projektowania, produkcji i sprzedaży sprzętu wojskowego, to musi pokonać na tym polu nie tylko Stany Zjednoczone, ale i Chiny, a za chwilę także i Rosję.

Aby wywierać wpływ na politykę światową Unia Europejska potrzebuje zaznaczyć swoją obecność na wielu kontynentach. Nie tylko dyplomatycznie, nie tylko gospodarczo, ale i militarnie. Doskonałym przykładem jest Bliski Wschód, na którym kraje europejskie nie liczą się prawie wcale. Integracja europejskich sił zbrojnych powoli następuje. Oby nie ominęła Polski, zapatrzonej na Stany Zjednoczone, które będą lub nie będą miały interesu bronić wschodniej Europy. Ukrainie po atakach Rosjan na ich wschodnie i południowe tereny Amerykanie zbrojnie nie pomogli. Na nielicznych sankcjach gospodarczych wobec Rosji i wielu słowach wsparcia skończyła się amerykańska pomoc. Tak, Ukraina nie jest w NATO. Jednak warto pamiętać te słowa: „Gwarancje bezpieczeństwa w zamian za rezygnację z broni atomowej”. Tak brzmiało porozumienie między Ukrainą, Zachodem (głównie Stanami Zjednoczonymi) a Rosją. Dzisiaj o gwarancjach przypomina się niechętnie, a Kijów czuje się oszukany. Może warto wyciągnąć z tego lekcję. Na koniec jeszcze jedna dygresja: czy po wyborach prezydenckich 2020, zmianach w polskim trójpodziale władzy, płaceniu za pobyt amerykańskich żołnierzy w naszym kraju, część Polaków nadal chce być w Unii Europejskiej, czy ma inny pomysł na bezpieczeństwo militarne i ekonomiczne Polski?

Europejska Rada Bezpieczeństwa

Sankcje wobec Rosji za interwencję na Ukrainie oraz negocjacje dotyczące porozumienia z Iranem na temat ograniczenia prac nad bronią nuklearną są rzadkimi sukcesami polityki zagranicznej Unii Europejskiej. Niestety Unia Europejska bywała często zupełnie nieobecna na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, a jej wewnętrzne podziały utrudniają  kontakty z USA lub Chinami. Brexit spotęguje tę słabość, pozbawiając UE jednego z jej najważniejszych przedstawicieli.

Sankcje wobec Rosji za interwencję na Ukrainie oraz negocjacje dotyczące porozumienia z Iranem na temat ograniczenia prac nad bronią nuklearną są rzadkimi sukcesami polityki zagranicznej Unii Europejskiej. Niestety Unia Europejska bywała często zupełnie nieobecna na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, a jej wewnętrzne podziały utrudniają  kontakty z USA lub Chinami. Brexit spotęguje tę słabość, pozbawiając UE jednego z jej najważniejszych przedstawicieli.

Aby radzić sobie z tymi słabościami, Francja i Niemcy zaproponowały utworzenie „Europejskiej Rady Bezpieczeństwa” (ESC). Chociaż idea ESC istnieje od lat, została niedawno odnowiona przez francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona i poparta przez niemieckiego ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa oraz innych istotnych polityków niemieckich. Francja i Niemcy nie przedstawiły jeszcze szczegółowego planu ESC, ale wydaje się, że miałby on dwojaki cel. Po pierwsze, umożliwiając ścisłą konsultację i koordynację z Wielką Brytanią po Brexicie, pozostawiając Londyn w łączności z unijnym procesem decyzyjnym w zakresie bezpieczeństwa. Po drugie, czyniąc Europę zwinniejszym i silniejszym graczem w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa.

Istnieją co najmniej cztery plany dotyczące działań ESC:

– Byłby to całkowicie nowy organ w ramach architektury instytucjonalnej UE. Wymagałoby to jednak zmiany traktatu, ponieważ traktaty UE obecnie nie pozwalają na taką strukturę, a uzyskanie jednomyślnej zgody państw członkowskich może być bardzo trudne

  • W ramach ESC odbywałyby się spotkanie Rady Unii Europejskiej z udziałem wszystkich państw członkowskich plus Wielkiej Brytanii, jako członka bez prawa głosu ,w celu omówienia i koordynacji polityki zagranicznej
  • ESC stałoby się międzynarodowym forum poza strukturami UE, z udziałem niektórych państw członkowskich i Wielkiej Brytanii. Chociaż taka instytucja nie mogłaby bezpośrednio nakładać sankcji. Mogłaby jedynie, po wyrażeniu zgody przez jej członków, aby przekonać UE ,jako całość, do ich przyjęcia. Innym państwom członkowskim byłoby trudniej sprzeciwić się propozycji sankcji, gdyby grupa podstawowa już na nie zgodziła
  • Rozszerzony E3 – nieformalne porozumienie zawiązane przez Francję, Niemcy i Wielką Brytania. E3 mogłoby do swojej pracy angażować inne państwa UE – w zależności od potrzeb. Umożliwiłoby to ścisłą koordynację z Wielką Brytanią i pozwoliłoby kluczowej grupie państw członkowskich przejąć inicjatywę w kształtowaniu europejskiej polityki zagranicznej.

Jak wynika z powyższych punktów – Wielka Brytania pozostanie krajem zaangażowanym w europejską politykę zagraniczną, a sama idea ESC ułatwiłoby prowadzenie wspólnej polityki zagranicznej przez kraje Unii Europejskiej i z nią sprzymierzone. 

Niestety ESC nie sprawi jednak, że państwa członkowskie będą chętniej podejmowały zdecydowane działania. Wynika to z braku woli politycznej, która to często sprowadzała się do „dyplomacji deklaratywnej” – UE potępia i lamentuje, ale rzadko podejmuje konkretne działania w celu poparcia swojej retoryki. Zwłaszcza w sytuacjach zagrożeń bezpieczeństwa Unia Europejska nie mówiła jednym głosem. Chociaż podjęto szereg inicjatyw w zakresie obronności, takich jak Europejski Fundusz Obronny (EDF), wiele pozostaje do zrobienia.

Ponadto istnieje ryzyko, że ESC może okazać się strukturą prowadzącą do głębokich podziałów. Im bardziej ekskluzywna i formalna będzie jej struktura, tym większe jest ryzyko, że doprowadzi to do niezgody między państwami członkowskimi. Niektóre państwa członkowskie mogą również postrzegać ESC jako krok w kierunku uczynienia Europy bardziej niezależną od Stanów Zjednoczonych – szczególnie w kontekście ostatnich komentarzy Macrona na temat „śmierci mózgu” NATO.

W zamyśle Europejska Rada Bezpieczeństwa miałaby zapewnić szybszą i sprawniejszą reakcję państw zrzeszonych w Unii Europejskiej w razie konieczności podjęcia decyzji w sprawach polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Tyle, że swoja kluczową rolę widzę w tej decyzyjności Niemcy i Francja. To one chcą mieć większy wpływ na politykę zagraniczną Wspólnoty i odgrywać jeszcze większą rolę w polityce światowej. 

Trzeba zauważyć, że budowanie przez Francję i Niemcy nowej instytucji ma niejako utrzymać bliskość Unii Europejskiej z Wielką Brytanią.

Oprócz ambicji Francji i Niemiec, inne państwa członkowskie UE mogą postrzegać ESC jako wroga swoich narodowych interesów, zwłaszcza prowadzonej przez państwa narodowe polityki zagranicznej i w zakresie bezpieczeństwa. Pozostałe trzy „duże” kraje UE – Włochy, Polska i Hiszpania – mogą chcieć odejść od trendu współpracy w ramach E3 (Francja, Niemcy i Wielka Brytania) w zakresie tworzenia europejskiej polityki zagranicznej, która je wyklucza. Sprzeciw np. Polski, może być spowodowany marginalizacją przez Francję, Niemcy i częściowo Wielką Brytanie, współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Aktualny polski rząd wydaje się, że swojego większego sojusznika upatruje w Stanach Zjednoczonych, niż we Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii. Tu rodzi się zasadnicze pytanie, czy w ogóle Polska powinna szukać daleko sojuszników, zamiast budować własną silną, dobrze wyposażoną i zdolną do  szybkiego reagowania armię? Sojusze  militarne w naszej historii wielokrotnie nas zawiodły. Zwłaszcza, że obecnie prowadzona polska polityka konfliktuje nas niemal ze wszystkimi państwami europejskimi, które militarnie, ekonomicznie i politycznie mogłyby nam w znaczący sposób pomóc. Stąd żadnej roli Polski w omawianym przymierzu nie upatrywałbym. Oczywiście ze stratą dla naszego marginalizowanego (często na własne życzenie polskich polityków) kraju.  

To jednak „gdybania”, gdyż Traktat Lizboński nie przewiduje istnienia Europejskiej Rady Bezpieczeństwa. W obecnych warunkach prawnych taki organ musiałby znajdować się poza ramami instytucjonalnymi UE. Zasadniczo organ, którego powstanie zalecają Niemcy i Francja, mógłby zostać włączony do systemu UE jedynie w drodze zmiany traktatu.

Porządek prawny, interes publiczny a niezawisłość sędziowska

Profesor Leszek Garlicki Niezawisłość sędziowską ujął tak: „Niezawisłość oznacza stworzenie sędziemu pozycji umożliwiającej sprawowanie urzędu (orzekanie) w sposób zgodny z własnym sumieniem, w sposób wolny od jakichkolwiek możliwości bezpośrednich i pośrednich nacisków zewnętrznych. Niezawisłość oznacza między innymi, że sędzia nie może być pociągnięty do jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść wydawanych przez siebie orzeczeń. Niezawisłość jest zarazem ograniczona przez podporządkowanie sędziego przepisom konstytucji i ustaw, w ramach i na podstawie których winien on dokonywać wszystkich czynności”.

Niezawisłość sędziego wynika nie tylko z racji rozdziału władz w Polsce i wysoko rozwiniętych w kwestii przestrzegania prawa państwach na świecie, ale w dużej mierze dlatego, że o wyborze sędziego decyduje Krajowa Rada Sądownictwa, w skład której wchodzą przecież przedstawiciel Prezydenta RP, posłowie, senatorowie, minister sprawiedliwości oraz przedstawiciele wszystkich typów sądów, z I Prezesem Sądu Najwyższego i Prezesem Naczelnego Sądu Administracyjnego włącznie. Niezawisłość sędziego potwierdza nominacja z rąk Prezydenta RP, czyli osoby wybieranej przez całe , posiadające prawo wyborcze ,społeczeństwo polskie. 

Chciałbym w tym momencie wyraźnie wskazać, że o wybierze sędziego decydują politycy (posłowie, senatorowie oraz Prezydent RP, który jak do tej pory zawsze wywodził się z partii politycznych).  Fakt, w KRS zasiadają także sędziowie. Ale czy np. o nominacji w wojsku nie decydują też wojskowi, podobnie w policji, urzędach, itd.? Czy więc kolejni posłowie, senatorowie, minister sprawiedliwości, przedstawiciel prezydenta i w końcu sam Prezydent RP nie powinni odpowiadać za nominowanie sędziego na swoją funkcję, a później bronić osoby, które sami (nie jako osoby, ale jako kolejni przedstawiciele Narodu) wybrali?

Dziwi fakt, że tak rygorystycznych wymogów nie ma w stosunku do prokuratorów. A przecież to od nich zależy czy postawią zarzuty danej osobie (często winnej), czy też sprawa zostanie umożona (czasami niestety „ukręcona”) na wstępnym etapie. To od prokuratora zależy, czy przy pomocy policji i innych służb znajdzie odpowiedni materiał dowodowy, odpowiednio przesłucha świadków, właściwie zbada dokumenty (np. w sprawach gospodarczych). W skrócie można powiedzieć, że sędzia podejmuje decyzję o wyroku na podstawie zarzutów przedstawionych przez prokuratora. Dlaczego więc wymogi moralne, wymogi odnośnie nominacji na stanowisko prokuratora, są w moim odczuciu niższe?  Dlaczego decyzje prokuratorów nie są tak szeroko komentowane i podważane przez polityków, jak wyroki ustanawiane przez sędziów? Czy i Ty Czytelniku czujesz wyraźny dyskomfort kiedy o tym myślisz? Dlaczego nie nagłaśnia się nazwisk prokuratorów, którzy złamali prawo? Powinien robić to zwłaszcza minister sprawiedliwości – jednocześnie będący szefem prokuratury, osoba, która winna dbać o wysoką jakość całego wymiaru sprawiedliwości. 

Kiedy już poddajemy ocenie wyroki sądowe, przygotowanie zarzutów przez prokuratora i linie obrony przez pełnomocnika osoby oskarżonej, warto zastanowić się na jakiej podstawie przebiega ten proces (?). Otóż na podstawie prawa. Prawa stanowionego przez Sejm RP, Senat RP i podpisywanego przez Prezydenta RP. Oczywiście Sąd bierze też pod uwagę ratyfikowane prawo (umowy lub prawo wynikające z tych umów) międzynarodowe – ratyfikowane przez polski Sejm, Senat, Prezydenta lub w drodze referendum przez Polaków.  Czyli to na Polakach spoczywa odpowiedzialność za to jakie prawo w Polsce obowiązuje i na podstawie jakiego prawa sędzia wydaje wyrok. Często kontrowersyjny, oburzający opinię publiczną, ale przecież sędzia nie powinien mieć swojej opinii na temat przepisów prawa, powinien je stosować podczas orzekania. To, że prawo bywa wadliwe jest winą posłów, senatorów, prezydenta, często sędziów Trybunału Konstytucyjnego (skoro stwierdzili, że ustawa budząca niepokój społeczny jest zgodna z konstytucją; swoją drogą sędziów TK wybierają parlamentarzyści i pod ich nominacją podpisuje się w danym momencie urzędujący prezydent, a więc politycy), wreszcie za wadliwe prawo odpowiadają obywatele, którzy wybrali swoich przedstawicieli do Sejmu i Senatu oraz oddali głos w wyborach prezydenckich – to właśnie nasi przedstawiciele często spieszą się przy ustanawianiu prawa, nie podają kto jest pierwotnym autorem prawa, które uchwalają. W zasadzie dlaczego nie wiemy kto napisał projekt ustawy dla danego posła lub senatora? Doskonale wiadomo, że większość posłów nie jest prawnikami i to nie oni piszą ustawy. Więc kto to robi? Może warto dopytywać naszych przedstawicieli o konkretne nazwiska i kompetencje osób piszących projekty ustaw?

Każda osoba ma prawo do rzetelnego, niezależnego procesu. Całego procesu, od chwili gromadzenia dowodów przez policję, po pracę prokuratora, adwokata i sędziego. Idąc dalej mamy prawo zadać egzekwowania wyroku. To, że zostanie on wydany, nie oznacza, że pozostałe władze wykonają postanowienie sądu. Jest to istotna kwestia, bo czy chcielibyśmy/chcemy żyć w państwie, w którym proces kończy się jedynie wyrokiem, a nie jego wykonaniem? Wyobraź sobie Drogi Czytelniku, że masz konflikt np. z urzędem skarbowym, kierujesz sprawę do sądu, sąd wydaje wyrok korzystny dla Ciebie, ale organy państwa go nie wykonują. I zostajesz dajmy na to z 50 00 nie oddanymi przez urząd, czyli władzę wykonawczą (reprezentowaną przez rząd i jego administrację). Przyjemna sytuacja? 

Kontrowersje wokół wymiaru sprawiedliwości, niezawisłości sędziów i krytykowaniu ich wyroków/opinii pojawiają sieć aktualnie w takich krajach europejskich, jak Bułgaria, Turcja, Serbia i Polska. Jestem w stanie w małym stopniu zrozumieć emitowanie tureckich seriali w publicznej telewizji, ale wymiar sprawiedliwości porównywany do tureckiego z okresu wprowadzanych tam stanów wyjątkowych (odbywało się tam m.in. zawieszenie zwykłych procedur zwalniania, rekrutacji i mianowania sędziów i prokuratorów, otwarta krytyka władzy sądowniczej przez rząd) już nie. 

Sędziowie powinni cieszyć się bezpieczeństwem zatrudnienia i ochroną przed nieuzasadnionym wcześniejszym usunięciem z urzędu lub przymusowym przeniesieniem.

Prawo sędziów do wypowiadania się w kwestiach interesu publicznego powinno być zagwarantowane.

Obywatele europejscy muszą pociągać swoje rządy do odpowiedzialności, gdy działania rządu naruszają praworządność, demokrację i prawa człowieka.

Gdy podważane jest praworządność i niezawisłość sędziów, prawa człowieka są naruszane.

Warto byłoby sprawić, aby więcej osób decydowało się na rolę ławnika. To ławnik powinien w pewnie sposób nadzorować pracę sędziego. Ławnik powinien być lepiej opłacany, być może przywileje związane z funkcją ławnika należy rozszerzyć, np. o płatne zwolnienie z pracy, aby pełnić obowiązki ławnika podczas toczących się rozpraw. Sędziom na ręce powinny patrzeć organy ścigania, jak choćby Centralne Biuro Antykorupcyjne. Podobnie prokuratorom i obrońcom. Ale nie powinni o postępowaniach sądowych, wreszcie wyrokach decydować politycy, którzy przecież realizują nie tylko interes obywateli, ale i swój – chcąc utrzymania się przy władzy. Nie powinno to być, dla nikogo obserwującego życie polityczne, zaskoczeniem, że władza jest jednym z nadrzędnych celów polityków. Także władza nad prokuraturą i sądami, które powinny tych polityków kontrolować i rozliczać z ich postępowania. 

Bezpieczeństwo granic Unii Europejskiej – na horyzoncie rok 2027

          17 kwietnia 2019 roku Parlament Europejski przyjął propozycję Komisji Europejskiej dotyczącą wzmocnienia Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej (Frontex). Miałaby ona docelowo w 2027 roku dysponować korpusem 10 000 funkcjonariuszy. Po uchwaleniu i wejściu w życie nowych przepisów Frontex miałby ściślej współpracować z krajami spoza Unii Europejskiej oraz ściślej kontrolować powroty obywateli Unii spoza jej granic. Chodzi o lepsze zarządzanie migracją i uszczelnienie granic.                           Komisarz Unii Europejskiej ds. migracji i spraw wewnętrznych Dimitris Avramopoulos powiedział:

„Wzmocniona Europejska Straż Graniczna i Przybrzeżna z nowym, liczącym 10 tysięcy funkcjonariuszy korpusem strażników granicznych zapewni państwom członkowskim wsparcie tam, gdzie jego potrzebują, aby lepiej zarządzać swoimi granicami zewnętrznymi. Stały korpus będzie gotowy do działań operacyjnych i szybkiego rozmieszczenia, aby pomóc państwom członkowskim od 2021 r. Do 2027 roku stopniowo osiągnie pełną zdolność operacyjną. Jest to ważny krok naprzód w zbiorowej zdolności UE do ochrony granic i możemy być dumni z tego, co osiągnęliśmy.

Dzięki zaangażowaniu Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej uzgodniono te zmiany w rekordowym czasie, pokazując, że razem możemy sprostać wyzwaniom, przed którymi stoi nasza Unia. Wzmocniona europejska straż graniczna i przybrzeżna stworzy Europę, która chroni, Europę, która lepiej zarządza naszymi wspólnymi granicami zewnętrznymi, walczy z nielegalną migracją, monitoruje migrację i współpracuje z krajami partnerskimi. Silniejsze granice przyczynią się również do zachowania strefy swobodnego przepływu osób w strefie Schengen.

Po dzisiejszym pozytywnym głosowaniu i przyjęciu w Parlamencie Europejskim, kolejnym naszym zadaniem będzie zapewnienie szybkiej realizacji wzmocnionego mandatu Agencji i sprawnego wdrożenia stałego korpusu. Działania przygotowawcze rozpoczną się w najbliższych tygodniach, a Komisja udzieli pełnego wsparcia tym procesom”.

Pierwszy słup graniczny na granicy polsko-niemieckiej, fot. Paweł Gondek

     Zwiększony mandat Europejskiej Straży Granicznej i Przybrzeżnej wejdzie w życie 20 dni po opublikowaniu tekstu w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej. Nowy europejski stały korpus Straży Granicznej i Przybrzeżnej będzie rozwijał się w pierwszym kroku do 2021 roku, kiedy to nastąpi zmiana zasad działania Frontexu, następnym krokiem będzie pełna mobilność i liczebność sił w 2027 roku.                                                                                    Jest w tym polski akcent, ponieważ ewoluujący Frontex ma swoją siedzibę w Warszawie przy Placu Europejskim 6. Obecnie pracuje tam około 300 osób. Frontex stanowi centralny punkt kontaktowym określający normy dla wszystkich europejskich funkcjonariuszy straży granicznej. Agencja zapewnia niezwłoczną wymianę kluczowych informacji (np. dotyczących sfałszowanych dokumentów, skradzionych samochodów czy handlarzy ludźmi) wszystkim służbom granicznym. 14 września 2016 roku Rada Europejska zatwierdziła ustanowienie Europejskiej Straży Granicznej i Przybrzeżnej, niejako rozwinięcie Frontexu. „By ocalić Schengen, musimy odzyskać kontrolę nad granicami zewnętrznymi. Powstaje nowa Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej” – powiedział w 2016 roku, minister spraw wewnętrznych Słowacji, a zarazem przewodniczący Rady.           W grudniu 2016 roku agencja uruchomiła rezerwę szybkiego reagowania. Składa się ona z 1500 funkcjonariuszy z państw członkowskich UE i państw stowarzyszonych w ramach Schengen i w sytuacji kryzysowej może być rozmieszczona w ciągu pięciu dniu roboczych.                                                                  Wzmacnianie granic Unii Europejskiej będzie możliwe nie tylko dzięki nowym siłom ludzkim na granicach, ale także dzięki ustanowionemu interoperacyjności. Prace nad tym projektem trwają od połowy 2018 roku, kiedy to Coreper zatwierdził w imieniu Rady UE mandat negocjacyjny w sprawie dwóch rozporządzeń ustanawiających ramy interoperacyjności pomiędzy unijnymi systemami informacyjnymi w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Elementy interoperacyjności to: europejski portal wyszukiwania –  który pozwoli właściwym organom dokonywać kwerend w kilku systemach informacyjnych jednocześnie z użyciem danych osobowych i biometrycznych, wspólny serwis kojarzenia danych biometrycznych – który pozwoli przeszukiwać i porównywać dane biometryczne (odciski palców i wizerunki twarzy) z kilku systemów, wspólne repozytorium danych identyfikacyjnych – które będzie zawierać dane osobowe i dane biometryczne obywateli państw trzecich dostępne w kilku systemach informacyjnych UE, moduł wykrywający multiplikację tożsamości – który sprawdzi, czy dane osobowe stosowane w danej kwerendzie istnieją w innych systemach objętych interoperacyjnością i wykryje multiplikację tożsamości związaną z tym samym zestawem danych biometrycznych. Interoperacyjność systemów informacyjnych UE w obszarze wymiaru sprawiedliwości i spraw wewnętrznych jest od kilku lat priorytetem bezpieczeństwa wewnętrznego Unii Europejskiej. Rada Europejska stwierdziła, że z uwagi na zamachy terrorystyczne należy pilnie usprawnić wymianę informacji, szczególnie wymianę informacji podczas kontroli bezpieczeństwa. Oczywistym jest, że należy skuteczniej i wydajniej zarządzać danymi na potrzeby kontroli granic i bezpieczeństwa w UE, zwłaszcza w strefie Schengen, gdzie w praktyce nie obowiązują fizyczne granice.                                                                                                                                                Kolejnym krokiem będzie wprowadzenie Europejskiego systemu informacji o podróży oraz zezwoleń na podróż (ETIAS). Celem ETIAS będzie prowadzenie kontroli z wyprzedzeniem i w razie potrzeby odmawianie wjazdu do strefy Schengen obywatelom państw trzecich zwolnionym z obowiązku wizowego. ETIAS ma poprawić bezpieczeństwo wewnętrzne, zapobiegać nielegalnej imigracji, chronić zdrowie publiczne i zmniejszać opóźnienia na granicach, identyfikując osoby – przed ich przybyciem na granice zewnętrzne. Dalsze działania zainicjowane w listopadzie 2018 roku są skorelowane ze wzmacnianiem Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej, czyli do 2021 roku ma zostać w pełni unowocześniony System Informacji Schengen.

Cyfrowy horyzont ochrony granic

      W polskiej przestrzeni medialnej i politycznej coraz więcej mówi się o zagrożeniach militarnych i cyberzagrożeniach dla naszego kraju. Polska, obok członkostwa w NATO – najpotężniejszym sojuszu militarno-politycznym, należy również do innych organizacji. Jedną z nich jest Unia Europejska, czyli Wspólnota 28 państw, zjednoczona w celu zapewnienia wzrostu gospodarczego państw członkowskich. Jednak coraz ważniejszą kwestią dla UE jest jej bezpieczeństwo wewnętrzne i ochrona zewnętrznych granic Wspólnoty. Konflikt pomiędzy wizją tego bezpieczeństwa a bieżącymi potrzebami znajduje się w centrum toczącej się debaty.

Obok wspomnianego generalnego celu Unii Europejskiej – stabilnego wzrostu gospodarczego – traktat założycielski z Mastricht (1992 rok) zakłada „zdecydowan(i)e realizować wspólną politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, w tym określać wspólną politykę obronną, która mogłaby z czasem prowadzić do wspólnej obrony, wzmacniając w ten sposób tożsamość i niezależność Europy w celu wspierania pokoju, bezpieczeństwa oraz postępu w Europie i na świecie”.

Wizja Unii Europejskiej dotycząca swobodnego przepływu osób, towarów, usług i kapitału między krajami jest niestety nieszczęśliwie powiązana z zarządzaniem migracją i utrzymaniem bezpieczeństwa wewnętrznego. Nieszczęśliwie, ponieważ dosyć nieprzewidzianie do krajów członkowskich Unii Europejskiej zaczęły napływać dziesiątkami tysięcy ludzi przybywających lądem i statkami, uciekając  przed konfliktami, biedą i katastrofami na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Kolejny problem, zwłaszcza krajów unijnych położonych w centralnej i północnej Europie, to potencjalne zagrożenie związane z ekspansją terytorialną Rosji.

Przewiduje się, że w 2025 roku granice państw należących do Unii Europejskiej będzie przekraczało 887 milionów osób rocznie. Za tak dużą liczbą idą prognozy wynikające z raportu Komisji Europejskiej z 2016 roku, że będzie dochodziło do nielegalnego przedłużania pobytu osób na terenie Unii Europejskiej, dalszego pogłębiania terroryzmu i przestępczości zorganizowanej. Przestępcy zauważyli, że obecny system administracyjny jest zbyt przeciążony, posiada zbyt wiele luk, aby móc skutecznie filtrować napływ ludności przez zewnętrzne granice Wspólnoty. Powoduje to tworzenie siatek przemytniczych, które nielegalnie przewożą przez granice ludzi, pieniądze, narkotyki i niebezpieczne towary.

Pojawiło się jednak nowe – nie mniejsze zagrożenie – cyberprzestępczość oraz technologia mobilna wykorzystywana przez przestępców. Ogromnym problemem dla służb granicznych i policyjnych są zaszyfrowane aplikacje internetowe. Organy graniczne musiały dostosować swoje strategie działania do cyfrowej taktyki kryminalistów. Kontrola granic ewaluowała od wąskiej ochrony pasa granicznego, do złożonego procesu wykorzystującego zaawansowane technologie oraz szerszej koncepcji bezpieczeństwa granic, włącznie z zarządzaniem danymi w cyberprzestrzeni na dużą skalę.

Agencje rządowe mają już niewiele czasu na wdrożenie szybkiej cyfrowej identyfikacji przestępców. W tym celu należy skanować dokumenty i przyspieszać wszelkie procedury graniczne. Niektóre kraje Unii Europejskiej już przyjęły inicjatywę tzw. „inteligentnych granic” z automatycznym systemem kontroli ABC. Wykorzystuje on biometrię do weryfikacji tożsamości i nadzór satelitarny przemieszczania się podejrzanych osób.

Agencje straży granicznej wykorzystujące najnowocześniejsze zabezpieczenia cyfrowe muszą uwzględniać potrzebę ochrony indywidualnych praw do prywatności, przy jednoczesnej ochronie wspólnego dobra. Ponadto agencje te stają w obliczu innych wyzwań, takich jak ścisłe ograniczenia wykorzystania danych, które ograniczają pewien dostęp do baz danych kontroli granicznej.

Wielkim wyzwaniem, które obecnie stoi przed Zjednoczoną Europą jest zapewnienie swoim obywatelom silniejszego poczucia bezpieczeństwa. I to zarówno w sferze fizycznej, jak przysłowiowe zasieki na granicach, i w sferze kulturowej, czyli ograniczenia napływu „niechcianej” ludności. Z badań przeprowadzonych na cały świecie wynika, że obawy społeczne związane z imigracją i terroryzmem drastycznie wzrosły. Wzrastają również obawy o tzw. tożsamość Europejczyków. Jeśli unijni urzędnicy, parlamentarzyści, liderzy polityczni nie doprowadzą do zwiększenia poczucia bezpieczeństwa wewnątrz Wspólnoty, to będzie to droga do coraz mniejszego poparcia dla tej organizacji.

Aby móc zrealizować postulat lepszej ochrony granic, a co za tym idzie wzmocnienia bezpieczeństwa, bez jednoczesnego obniżania komfortu swobodnych podróży, należałoby w skrócie: stworzyć międzynarodową, dobrze funkcjonującą bazę danych osób przekraczających granicę, łamiących prawo, uznanych za niebezpieczne; w sposób zorganizowany i szybki przekazywać informacje pomiędzy służbami granicznymi i policyjnymi poszczególnych krajów o planowanych lotach danych osób i wzmocnić ochronę lotnisk; stworzyć biometryczny profil podróżnego, umożliwiający rozpoznawanie twarzy za pomocą systemu kamer wspartego odpowiednim oprogramowaniem (zgodnie z wytycznymi ICAO – Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego); wprowadzenie międzynarodowych standardów elektronicznych wiz.

Konieczne będzie ponadnarodowe porozumienie o wzajemnym wsparciu w ochronie granic. Istnieje małe prawdopodobieństwo, że pojedyncze kraje posiadające długą granicę morską (np. te na południu Europy) same sprostają wyzwaniom migracyjnym z Afryki. Alternatywą mogą się okazać ponowne granice wewnątrz unijne, co byłoby ogromnym utrudnieniem dla handlu, turystyki, czy swobody wyboru pracy. Byłaby to widoczna słabość Unii Europejskiej, odwrót od budowania świata ponad podziałami. Za pewien technologiczny wzorzec może dziś odpowiadać Technologia Blockchain – która może zapewnić autentyczność towarów – prawdopodobnie pomoże w przyszłości w śledzeniu pochodzenia ładunku, broni i materiałów wybuchowych. Producenci już zaczęli stosować technologię blockchain, aby potwierdzić autentyczność towarów luksusowych. Pomocne okazują się Alerty AMBER – system alarmowy uprowadzenia dziecka, który rozsyła ostrzeżenia za pomocą telewizji i radia, a także wiadomości e-mail i wiadomości tekstowe. W miarę jego rozwoju, udoskonalania, mógłby zostać przekształcony w skuteczny środek, który pozwoliłby całej ludności europejskiej na korzystanie z własnego systemu bezpieczeństwa.

 

Operacje sił specjalnych

      Współczesne środowisko bezpieczeństwa można opisać przymiotnikami: zmienne, nieprzewidywalne, zaskakujące. Jednocześnie współczesne zagrożenia można scharakteryzować jako: często mało prawdopodobne, przybierające formę, która jest trudna do ujęcia w ramy prawa wojennego, co utrudnia lub uniemożliwia otwarte zaangażowanie sił zbrojnych, współczesne zagrożenia sprawiają wrażenie pozornie niegroźnych, przez co nie są ujmowane, lub są traktowane marginalnie, w regulacjach i analizach dotyczących bezpieczeństwa, wykorzystują luki w tradycyjnym pojmowaniu bezpieczeństwa, nie można na nie odpowiedzieć w sposób proporcjonalny (symetryczny), często w ogóle nie można odpowiedzieć w sposób efektywny.

        Udział w operacjach specjalnych to najwyższy stopień wtajemniczenia żołnierskiego rzemiosła. Aby przeprowadzać takie operacji są do tego przygotowane tylko nieliczne jednostki wojskowe. Spośród wszystkich jednostek wchodzących w skład współczesnych armii siły specjalne lub też jednostki służące do prowadzenia operacji specjalnych najbardziej przypominają oddziały utworzone do prowadzenia wojen typowych dla okresu przedindustrialnego. W ich szkoleniu kładzie się nacisk na siłę fizyczną, zgranie oddziału (wytworzenie silnych więzi emocjonalnych łączących żołnierzy) oraz nadzwyczajną sprawność w wojskowym rzemiośle.

        Wojska Specjalne współdziałają ze służbami specjalnymi w zakresie określonym w dokumentach normatywnych i umowach i współpracy. Zakres takiej współpracy jest określany w umowach bilateralnych, a szczegóły są ustalane podczas spotkań roboczych. Obowiązuje zasada wiedzy niezbędnej (ang. need to know), tzn. każdy powinien wiedzieć tylko to, co bezpośrednio jego dotyczy, lub też jest niezbędne do wykonywania zadań na powierzonym stanowisku. Jednostki specjalne wchodzą w skład Sił Zbrojnych RP i wykonują zadania oraz pełnią funkcje przydzielone im ustawowo. Obowiązujące prawo mówi, że mogą też realizować zadania wspólnie ze służbami specjalnymi lub na ich korzyść. A to oznacza, że w niektórych przypadkach mogą być ich tzw. zbrojnym ramieniem. W ten sposób działają wszystkie siły specjalne na świecie, realizując swoje zadania często z dala od ojczyzny.

Analiza wybranych operacji sił specjalnych

     Special Air Service (SAS) to elitarna jednostka armii brytyjskiej, zorganizowana i przeszkolona w zakresie operacji specjalnych, inwigilacji i zwalczania terroryzmu. SAS jest częścią brytyjskich sił specjalnych (UKSF), która obejmuje również specjalną jednostkę pływającą, specjalny pułk rozpoznawczy, grupę wsparcia sił specjalnych, integralny pułk sygnalizacyjny i lotnictwo. SAS rekrutuje się z sił zbrojnych Zjednoczonego Królestwa, chociaż głównie z pułku spadochronowego. Niezależnie od macierzystej służby lub pułku każdy żołnierz SAS musi przejść wyczerpujący proces selekcji UKSF, który testuje umiejętności wojskowe, kondycję, wytrzymałość, inicjatywę i siłę woli. SAS ma jeden regularny pułk (22 SAS) i dwa regimenty terytorialne (rezerwowe) (21 SAS i 23 SAS). 22 pułk SAS jest podzielony na cztery eskadry, z których każda składa się z czterech składów szesnastoosobowych. Każdy oddział specjalizuje się w wspinaczce górskiej, spadochroniarstwie, operacjach amfibii lub operacjach mobilności za pomocą pojazdów i ciężkiej broni. Wyjątkowa reputacja SAS opiera się na jakości personelu i filozofii „Who Dares Wins”. SAS ruszył do działania po raz pierwszy w Afryce Północnej w lipcu 1941 roku Podczas II wojny światowej. David Stirling, jego założyciel, dostrzegł potencjał siły uderzeniowej, która mogłaby działać niezależnie głęboko za liniami wroga, atakując lotniska i inne ważne cele. Pod koniec wojny SAS rozszerzył się na brygadę i objął swoimi działaniami terytorium Włoch, Francji, Holandii i Niemiec. SAS został rozwiązany w 1945 roku, ale niezależny strategiczny system rozpoznania i inwigilacji został przywrócony w 1947 roku, kiedy to powołano 21 pułku SAS. W 1950 roku podczas wojny domowej, eskadra ta wystartowała na Malaje, by walczyć z chińskimi komunistycznymi powstańcami, wnikając głęboko w dżunglę, by znaleźć i zniszczyć bazy wroga. Doświadczenie SAS w operacjach w dżungli wzrosło, kiedy w 1963 roku pułk udał się na Borneo, by odpierać indonezyjskie naloty na malezyjską stronę wyspy. Patrole SAS przeprowadziły długoterminowe, tajne operacje w zakresie transgranicznego nadzoru i zasadzki o kryptonimie „Operacja Claret”, często rekrutując miejscowych rdzennych mieszkańców, by działali jako tropiciele, przewodnicy i zbieracze informacji. SAS okazał się również skuteczny na Bliskim Wschodzie. W 1958 roku dwie eskadry pomogły sułtanowi Omanu w walce ze zbuntowanym plemieniem. W jałowym, górskim terenie masywu Al-Akhdar, SAS przeprowadził atak błyskawiczny, który szybko ogarnął wroga. Podczas kampanii adeńskiej (1964-67) w południowym Jemenie, SAS opracował taktykę miejskiego nadzoru, która obejmowała zwabianie powstańczych strzelców w zasadzki, przy użyciu przyłbicy umundurowanych i pozornie nieuzbrojonych funkcjonariuszy SAS. SAS powrócił do Omanu w 1970 roku, aby pomóc nowemu sułtanowi w odparciu chińskiej rebelii komunistycznej w prowincji Dhofar. SAS szkolił żołnierzy i walczył wraz z siłami zbrojnymi sułtana gromadząc grupy poddanych bojowników nieprzyjacielskich (zwanych Firqats) i używając małych patroli SAS, lekarzy i weterynarzy, aby zidentyfikować i zaspokoić lokalne potrzeby. Najdłuższe zaangażowanie operacyjne SAS było w Irlandii Północnej, gdzie od 1969 roku do 2007 roku, kiedy zakończyła się operacja wojskowa, formacja ta skupiała się na przeciwdziałaniu tymczasowej irlandzkiej armii republikańskiej (PIRA). Chociaż małe zespoły pracowały pod przykrywką, dopiero w 1976 roku ogłoszono oficjalne rozmieszczenie pułku. Pułk prowadził operacje wywiadowcze, inwigilacyjne i uderzeniowe, wspierając Royal Ulster Constabulary. Najbardziej nagłośnionym publicznie sukcesem SAS był ten z roku 1987, kiedy to spacyfikował dużą drużynę PIRA, atakującą posterunek policji w Loughgall. W 1988 roku przeprowadził kontrowersyjną operację na Gibraltarze, w której publicznie rozstrzelano zespół zabójców PIRA. W wyniku tego publicznego działania, podważono taktyki SAS – w następnych operacjach aresztowano więcej terrorystów i mniej używano śmiercionośnej siły (choć pozostało to opcją). W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych SAS posiadał niezrównaną wiedzę w zakresie działań przeciwdziałających kontrrewolucyjnej wojnie i w zwalczaniu terroryzmu. W 1977 roku zespół ds. Projektów Specjalnych pomógł swojemu zachodnioniemieckiemu odpowiednikowi, GSG-9, uwolnić zakładników z porwanego samolotu w Mogadiszu w Somalii. W maju 1980 roku SAS przeprowadził udaną operację ratowania zakładników w irańskiej ambasadzie w Londynie, przy dużym komentarzu międzynarodowych mediów.                                                                        Wojna o Falklandy w 1982 roku wymagała od SAS bardziej tradycyjnych działań polegających na napadach i patrolowaniu linii wroga. Wojna w Zatoce Perskiej w latach 1990-1991 pokazała SAS działających na zachodniej pustyni Iraku, by przeciwstawić się atakom rakietowym Scud na Izrael i Arabię Saudyjskiejską. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku podczas wojny na Bałkanach zespoły łącznikowe SAS porozumiały się bezpośrednio z walczącymi frakcjami. Zespoły w Bośni i Hercegowinie polowały później na oskarżonych zbrodniarzy wojennych, a podczas wojny w Iraku w latach 2003-2011 SAS dostarczył Task Forces Black and Knight do prowadzenia operacji antyterrorystycznych w Bagdadzie i Basrze. Ich działania celowały w krótkich, precyzyjnych nalotach, często poruszając się szybko z jednego celu na drugi, kiedy tylko uzyskiwano informacje od wywiadu. Dywizje SAS działały również w Afganistanie w ramach grupy zadaniowej UKSF, szkoliły i mentorowały komanda afgańskiej armii narodowej oraz przeprowadzały połączone operacje sił specjalnych przeciwko talibom i fabrykom bomb.

     Zmiana na stanowisku prezydenta w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej oznaczała także zmianę polityki bezpieczeństwa tego kraju. Jednym z pierwszych działań nowej administracji w Waszyngtonie było posłanie sił specjalnych USA do Jemenu. Jeden amerykański komandos został zabity, a trzech innych zostało rannych w ostrym starciu z bojownikami Al Kaidy w środkowym Jemenie. Była to pierwsza operacja antyterrorystyczna zatwierdzona przez prezydenta Trumpa po objęciu urzędu, a komandos było pierwszym członkiem służby w Stanach Zjednoczonych, który umarł w wieloletniej wojnie przeciwko związkowi Al-Kaidy z Jemenem. Członkowie 6 zespołu SEAL przeprowadzili atak z zaskoczenia o świcie, po czym wojsko oznajmiło, że około 14 bojowników Qaeda zostało zabitych podczas niemal godzinnej bitwy.

    Rosja ma wiele formacji wojskowych i paramilitarnych nazywanych specjalnymi siłami operacyjnymi lub Spetsnaz [Specnaz] (skrót od spetsialnoe naznachenie lub specjalne zadanie). Wśród sił specjalnych w Rosji wyróżniamy m.in.: Speznaz GRU, siły specjalne Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), Specnaz FSB, siły specjalne Służby Wywiadu Zagranicznego (SVR), Specnaz SVR, Specjalne Dowództwo Operacyjne (SOC) i 45 Pułk Jednostek Specjalnych wojsk powietrzno-desantowych. Należy zwrócić uwagę na specjalne siły składają się tylko po części  z każdej z tych organizacji. GRU, FSB i SVR ma wiele agencji poza siłami specjalnymi, takich jak biuro szpiegowskie (Agentura), SIGINT i inne. Rywalizacja pomiędzy Specnazem i Agenturą w GRU jest dobrze znana. Organizacja ta powstała na początku lat 50. XX wieku i odegrała ważną rolę ważną rolę w rosyjskiej wojnie w Afganistanie i Czeczenii. W marcu 2013 roku utworzono nową formację SOC. Nowe siły specjalne były początkowo częścią GRU, a następnie usunięty z GRU i jest teraz ponownie oficjalnie wchodzi w skład GRU, ale ma bardzo dużą autonomię. SOC jest wzorowany bezpośrednio na US Delta Force oraz brytyjskich lotniczych siłach specjalnych. Utworzenie SOC było i jest spowodowane niezadowoleniem z GRU. SOC jest postrzegany zarówno jako powód, jak i symbol instytucjonalnej utraty statusu GRU. Rosyjskie siły specjalne zostały wykorzystane kilka lat temu podczas tzw. operacji krymskiej. Operacja krymska, choć najprawdopodobniej przeprowadzona zgodnie z istniejącymi planami awaryjnymi, była nagła i w większości zrealizowana bez bezpośredniej walki. Oznacza to, że nie było żadnych bezpośrednich działań i niewiele czas lub brak potrzeby na pomoc wojskową od rosyjskiego SOF. Operacja była w dużej mierze potajemnym działaniem, najprawdopodobniej opartym na zebranych danych wywiadowczych zdobytych przez jednostki powiązane z rosyjską flotą czarnomorską i ewentualnie lokalnych agentów rekrutowanych przez FSB i GRU. Wstępny rekonesans przeprowadzony przez Specnaz-GRU mógł mieć miejsce, ale jak dotąd  trudno znaleźć dowody na to w oficjalnych źródłach. Obserwatorzy twierdzą, że zarówno FSB, jak i GRU stały się bardzo aktywne na Ukrainie po tym, jak Wiktor Janukowycz został prezydentem w 2010 roku. Sprawił on, że ukraińska służba bezpieczeństwa (SBU) zmieniła orientację od kontrwywiadu przeciwko Rosji do działań wywiadowczych skierowanych przeciwko Stanom Zjednoczonym. To prawda, że ​​zwycięstwo Rosji zostało zabezpieczone przez przeniesienie dodatkowych żołnierzy na półwysep, ale początkowe działanie przez SOC i inne elementy sił specjalnych i elitarnych były decydującym elementem szybkiej aneksji.

W artykule zostały użyte fragmenty następujących źródeł:

H. Królikowski, Siły operacji specjalnych (Wojska Specjalne) w konfliktach hybrydowych, „Bezpieczeństwo – teoria i praktyka, nr 3/2016, s. 19-20.

H. Królikowski, Wojskowa Formacja Specjalna GROM im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej, 1990–2000, Gdańsk 2001, s. 9

B. Jagodziński, Współpraca służb i formacji specjalnych w zakresie działań specjalnych, „Przegląd Bezpieczeństwa Wewnętrznego”, nr 14/16, s. 72.

P. Campion, How I Got Into 22 SAS: Britain’s Special Air Service Selection, „Sofrep News”, 13 maja 2015 r.

C. Coughlin, The SAS: a very special force, „The Telegraph”, 30 stycznia 2013r.

E. Schmitt, U.S. Commando Killed in Yemen in Trump’s First Counterterrorism Operation, „The New York Times, 29 stycznia 2017 roku.

T. Bukkvoll, Russian Special Operations Forces in Crimea and Donbas, „Russian Military Power”, nr 5/2016.

Foto: https://specialoperations.com/390/afsoc/

Jaka powinna być reakcja Unii Europejskiej i Polski na sankcje USA wobec Iranu?

    8 maja 2018 roku prezydent USA Donald Trump ogłosił, że Stany Zjednoczone wycofują się z porozumienia nuklearnego z Iranem. Była to odpowiedź na przeprowadzoną przez wojska Iranu kilka dni wcześniej próbę startu rakiety balistycznej, która może przenosić ładunki nuklearne. Działania USA przeciwko Iranowi odnoszą się do sankcji gospodarczych, handlowych, naukowych i militarnych wobec Iranu, które zostały nałożone przez Urząd Kontroli Zagranicznych Stanów Zjednoczonych lub przez społeczność międzynarodową pod presją USA za pośrednictwem Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych. Obecnie sankcje obejmują embargo na stosunki Iranu ze strony Stanów Zjednoczonych oraz zakaz sprzedaży samolotów i napraw części irańskim przedsiębiorstwom lotniczym.

      Jest to pierwsza taka decyzja administracji prezydenta Donalda Trumpa. Komentatorzy podkreślają, że to ostrzejsza reakcja wobec Iranu, niż miała miejsce za czasów prezydentury Baracka Obamy. Poprzedni amerykański prezydent nakładał na Iran sankcje, jednak nie były one wprost związane z działaniami Iranu w regionie. Wydawać się może, że teraz USA mocniej wspiera Izrael, dla którego Iran jest państwem wrogim. Na mocy umowy zawartej przez Teheran z USA, Rosją, Wielką Brytanią, Chinami, Francją i Niemcami w lipcu 2015 roku w Wiedniu, irańskie władze zobowiązały się do wstrzymania swojego programu nuklearnego. Zdaniem światowych liderów stanowił on międzynarodowe zagrożenie. Iran utrzymywał jednak, że nie ma wrogich zamiarów.                                                                                                                   Podczas swojego wystąpienia 5 maja 2018 roku Donald Trump powiedział: „Będziemy współpracować z naszymi sojusznikami, aby znaleźć prawdziwe, kompleksowe i trwałe rozwiązanie irańskiego zagrożenia. Mamy wspólny interes z naszymi sojusznikami w Europie i na całym świecie, aby nie dopuścić Iranu do rozwijania broni jądrowej. Ale nasz wysiłek jest szerszy niż tylko zagrożenie nuklearne i będziemy współpracować z partnerami w celu wyeliminowania zagrożenia ze strony irańskiego programu pocisków balistycznych, aby powstrzymać działalność terrorystyczną na całym świecie i zablokować groźny terroryzm na Bliskim Wschodzie i poza nim. Gdy będziemy budować ten globalny wysiłek, sankcje wejdą w życie i przypomną irańskiemu reżimowi dyplomatyczną i ekonomiczną izolację, która wynika z jego lekkomyślnej i złośliwej działalności”.

       Decyzja wydaje się być słuszna, z wyjątkiem jednego, znaczącego „ale”. Jest nim automatyczne pogorszenie sytuacji europejskich przedsiębiorców prowadzących wymianę handlową z Iranem.                                                                         17 maja 2018 roku Komisja Europejska ogłosiła zamiar wprowadzenia w życie ustawy o blokowaniu z 1996 roku, stwierdzającej, że amerykańskie sankcje wobec Iranu są nieważne w Europie i zakazują europejskim obywatelom i firmom stosowania się do nich. Komisja poleciła także Europejskiemu Bankowi Inwestycyjnemu, aby ułatwił inwestowanie europejskich przedsiębiorstw w Iranie.                                                                                  Wspomnianego 17 maja, w stolicy Bułgarii Sofii, europejscy przywódcy wyrazili swoją złość na prezydenta Donalda Trumpa. Niemal jednym głosem mówili, że podejmą kroki mające na celu zmniejszenie skutków amerykańskich sankcji, które Amerykanie przywrócili wobec Iranu, co może być fatalne w skutkach dla europejskich firm prowadzących tam działalność. Podczas spotkania na szczycie Unii Europejskiej w Sofii Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej, powiedział, że rozpocznie proces prawny, aby zakazać spółkom mającym siedzibę w 28 państwach członkowskich przestrzegania amerykańskich sankcji. „Powinniśmy wiedzieć, że skutki ogłoszonych amerykańskich sankcji nie pozostaną bez konsekwencji” – powiedział Juncker. „Naszym obowiązkiem jest chronić nasze europejskie firmy”. Spotkanie z przywódcami krajów Bałkanów Zachodnich miało miejsce zaledwie tydzień po tym, jak Donald Trump odstąpił od porozumienia nuklearnego zawartego w 2015 roku pomiędzy Iranem a czołowymi potęgami światowymi, które złagodziło sankcje w zamian za możliwe do zweryfikowania ograniczenia dotyczące działalności nuklearnej Iranu.                                                                                                     Przywódcy Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec błagali prezydenta Trumpa, aby uszanował porozumienie. Wycofanie Stanów Zjednoczonych z umowy zawartej z Iranem kilka lat temu jest potencjalnie śmiertelnym ciosem, ponieważ de facto ukarane zostaną zagraniczne firmy handlujące lub inwestujące w Iranie, wzrosną również ceny ropy naftowej, które obecnie na świecie wynoszą około 80 dolarów za baryłkę (dla przypomnienia np. w 2008 roku cena za baryłkę wynosiła około 140 dolarów, ale wówczas dolar amerykański kosztował niewiele ponad 2 zł, a dzisiaj ponad 3,67 zł). Europejska reakcja podjęta podczas szczytu w Sofii może nie wystarczającym rozwiązaniem dla europejskich przedsiębiorców. Amerykańskie sankcje stanowią silny środek odstraszający dla wielu firm nieamerykańskich, w szczególności dużych międzynarodowych przedsiębiorstw, które są powiązane z kapitałem amerykańskim i zależą od jego systemu finansowego. Przywrócone sankcje oznaczają, że zasadniczo korporacje muszą wybierać pomiędzy prowadzeniem interesów z Iranem lub Stanami Zjednoczonymi.                                                                                                       Dalia Grybauskaite, prezydent Litwy, zauważyła, że ​​Europa nie chce wojny handlowej ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie Iranu. „Szukamy rozwiązań technicznych, aby chronić nasze firmy”. Działania Donalda Trumpa skomentował Donald Tusk nazywając decyzję prezydenta USA „kapryśną asertywnością amerykańskiej administracji”. Prezydent Emmanuel Macron powiedział w Sofii, że Francja nie chce wdać się w wojnę handlową ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie Iranu. „Nie zamierzamy wybierać jednego obozu nad drugim” – powiedział pan Macron. Natomiast Jean-Claude Juncker wzmocnił swoje krytyczne stanowisko wobec decyzji USA:  „Nie będziemy negocjować z mieczem Damoklesa wiszącym nad naszymi głowami. To kwestia godności i to kwestia zasad”.                               Największy na świecie przewoźnik kontenerowy A.P. Moller-Maersk, poinformował, że nie będzie już prowadził interesów w Iranie, podczas gdy włoski producent stali – Danieli, zaczął zmniejszać irańskie zamówienia. Francuski gigant naftowy Total wydał oświadczenie, w którym napisał, że będzie musiał zrezygnować z irańskiej ropy, jeśli koncern nie zostanie zwolniony z amerykańskich sankcji.

      Jak w takiej sytuacji powinna zachować się Polska? Stanąć po stronie USA, czy UE? Z moich osobistych odczuć wynika, że jednak interes europejski, w tym polskich firm, powinien być dla polskiego rządu ważniejszy. Oczywiście eksperymenty z bronią nuklearną, jakie prowadzi Iran, są złe i grożą w przyszłości eskalacją konfliktu zbrojnego. Jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że Polska nie będzie ich celem. Chyba, że polska strona znowu wzięłaby udział w międzynarodowej misji przeciwko w tym wypadku Iranowi, tak jak miało to miejsce w Iraku i Afganistanie. Pytanie jedynie, czy jako kraj mamy faktyczne korzyści z takich misji? Poza oczywistym faktem, że wojsko najlepiej ćwiczy w boju i rozwija się lokalny rynek zbrojeniowy. Robi to jednak kosztem ludzi i sprzętu. Ważnym faktem dla Polaków powinna być przyjaźń Polsko-Irańska. Dla przypomnienia po II wojnie światowej w wyniku ewakuacji żołnierzy Armii Polskiej z ZSRR w obozach dla wojskowych i ich rodzin, utworzonych w Iranie, znalazło się około 116000 Polaków (w tym 45000 osób cywilnych, wśród nich 13000 dzieci do lat 14). W kwietniu 1942 roku w Teheranie powstała Delegatura Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej Polskiego Rządu na czele z Wiktorem Styburskim. W ramach Delegatury działał m.in. Wydział Społeczny (z referatem szkolnym i kulturalno-oświatowym). W późniejszym czasie powołano Ekspozyturę Delegatury w Isfahanie, Ahwazie i Meshhedzie. Od lat siedemdziesiątych XX wieku polskie przedsiębiorstwa ożywiły swoje działania w Iranie, m.in. działając w sektorach budowniczym i energetycznym. Z ekonomicznego punktu widzenia rząd powinien wspierać polskich przedsiębiorców, w tym eksporterów. Zwłaszcza, że stosunki gospodarcze polsko-amerykańskie wcale nie napawają optymizmem i powinny ulegać zmianie.

      Unia Europejska i Stany Zjednoczone mają największe dwustronne relacje handlowe i inwestycyjne oraz cieszą się najbardziej zintegrowanymi relacjami gospodarczymi na świecie. Łączne inwestycje amerykańskie w UE są trzy razy wyższe, niż w całej Azji. Inwestycje UE w USA są około osiem razy większe, niż inwestycje UE w Indiach i Chinach. Inwestycje UE i USA są prawdziwym motorem stosunków transatlantyckich, przyczyniając się do wzrostu gospodarczego i tworzenia miejsc pracy po obu stronach Atlantyku. Szacuje się, że jedna trzecia handlu przez Atlantyk faktycznie składa się z transferów wewnątrz przedsiębiorstwa. Relacje transatlantyckie określają również kształt globalnej gospodarki jako całości. Albo UE, albo Stany Zjednoczone są największym partnerem handlowym i inwestycyjnym prawie wszystkich innych krajów w globalnej gospodarce. Gospodarki UE i USA odpowiadają za około połowę światowego PKB oraz za prawie jedną trzecią światowych przepływów handlowych. Gorzej na tym tle wyglądają stosunki gospodarcze USA-Polska. Wartość polskiego eksportu do USA wyniosła w 2016 roku 4,8 mld dol., a import z USA do Polski był na poziomie 5,6 mld dol. USA były w 2016 roku naszym dwunastym partnerem w eksporcie i ósmym w imporcie. W skrócie: Polacy więcej kupili ze Stanów Zjednoczonych, niż sprzedali Amerykanom. Niestety dużym problemem są ciągle istniejące utrudnienia wizowe.

Fotografia:  Kartka pocztowa wydana na pamiątkę pobytu Polaków w Iranie 1942-1945, Archiwum Państwowe w Gdańsku, PISK 4/179.

Coraz większa aktywność rosyjskiego wywiadu w Europie – przypadek Siergieja Stripala

  Police found Skripal and Yulia, unconscious on a bench outside The Maltings shopping centre in Salisbury. The Skripals were poisoned with a substance that was part of the Novichok group of nerve agents developed by the Soviet Union’s military in the 1970s and 80s. Moscow has denied any involvement in the Skripals’ poisoning and demanded proof. Under the leadership of former KGB officer Vladimir Putin, a highly aggressive Russia has rearmed, annexed the Crimea and waded into the Syrian war. But cold-blooded Putin has also reinvigorated the country’s state security apparatus – to the point where his spies are more deadly than their infamous Cold War predecessors.

  4 marca 2018 roku o godzinie 16:15 policja w Wiltshire otrzymała informację telefoniczną od kogoś przechodzącego ulicą o dwóch osobach, które zachowywały się dziwnie. Policja znalazła Siergieja Skripala, i jego córkę Julię, nieprzytomnych na ławce przed centrum handlowym Maltings w Salisbury. Para nie miała widocznych obrażeń i została przewieziona do szpitala rejonowego Salisbury, gdzie znajdują się w stanie krytycznym.               Siergiej Skripal i jego córka zostali zatruci substancją należącą do grupy chemikaliów opracowanych przez wojska Związku Radzieckiego w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. Uważa się, że środek paraliżujący Novichok jest od pięciu do dziesięciu razy bardziej śmiercionośny, niż bardziej powszechnie znane czynniki chemiczne wpływające na układ nerwowy – VX i gazy z trucizną sarin. W Salisbury niektórzy policjanci mieli na sobie kombinezony przeciwchemiczne, jednak nie wszyscy. Wśród tych, którzy ich nie założyli był detektyw sierżant Nick Bailey, który na miejsce zdarzenia przybył jako pierwszy. Po interwencji trafił do szpitala. Ślady niebezpiecznej substancji znaleziono również w restauracji i pubie, w których wcześniej przebywali Siergiej i Julia. Środek paraliżujący, którym otruto byłego agenta atakuje ośrodkowy układ nerwowy, dokładniej zakłóca przepływ impulsów nerwowych.                                 W śledztwo zaangażowanych zostały setki policjantów, jednak premier Theresa May winnych mocodawców w Moskwie, a minister spraw zagranicznych Boris Johnson powiedział, że w przeważającej mierze prawdopodobnym jest, iż w otrucie zaangażowane było państwa rosyjskiego. Rosja twierdzi, że zarzuty są fałszywe, prowokacyjne i zażądała, aby Wielka Brytania przekazała próbki substancji używanej do otrucia Siergieja Skripala. Unia Europejska potwierdziła, że zaoferuje Wielkiej Brytanii wsparcie, podczas gdy Francja i Niemcy już są wśród brytyjskich sojuszników, którzy potępili atak. W geście solidarności z Wielką Brytanią Prezydent Donald Trump zapowiedział, że sześćdziesięciu rosyjskich dyplomatów zostanie zmuszonych do opuszczenia Stanów, a konsulat Rosji w Seattle zostanie zamknięty. W podobnym tonie wypowiedział się Donald Tusk informując, że 14 państw członkowskich UE będzie wydalać rosyjskich dyplomatów i nie wyklucza dalszych sankcji wobec Rosji w przyszłości. Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nazwało takie działania prowokacyjnymi i obiecało odpowiedzieć USA i UE w podobny sposób.      Rosyjskie wyjaśnienia tego incydentu są mniej lub bardziej pomysłowe, niektóre z nich są wewnętrznie sprzeczne i są prawdopodobnie głównie zasłoną dymną, aby wzbudzić wątpliwości – powiedział duński minister spraw zagranicznych Anders Samuelsen. Odnosząc się do tych rosyjskich pomysłów warto zacytować dyplomatów kremlowskich twierdzących, że Wielka Brytania mogła sama wyprodukować toksyny w laboratorium badawczym w Porton Down. Podobne zarzuty padały wcześniej wobec Szwecji, Słowacji i Republiki Czeskiej. Francuski minister spraw zagranicznych Jean-Yves le Drian powiedział, że decyzja o wydaleniu rosyjskich dyplomatów została podjęta solidarnie z brytyjskimi partnerami. Do Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskich przyłączyła się Kanada, która pod koniec marca wydaliła ze swojego terytorium czterech Rosjan, których posądziła o szpiegowanie na rzecz swojej ojczyzny.                                                                                                                    Historia otrucia Siergieja Skripala jest potwierdzeniem tezy, że rosyjski wywiad coraz mocniej działa na całym świecie. Dzieje się tak mniej więcej od 2010 roku. Najbardziej znane nazwiska rosyjskich agentów ujawnionych po 2010 roku przez światowej agencje wywiadowcze to: Anna Chapman, Mikhail Anatolyevich Vasenkov (Juan Lazaro) i Vicky Peláez, Andrey Bezrukov i Yelena Vavilova (Donald Heathfield i Tracey Lee Ann Foley), Vladimir i Lidiya Guryev (Richard i Cynthia Murphy), Mikhail Kutsik i Nataliya Pereverzeva (Michael Zottoli i Patricia Mills), Mikhail Semenko. Osoby te zostały wymienieni na agentów (głównie amerykańskich) więzionych przez Rosję. Wielu ekspertów europejskich zaznacza, że działalność wywiadowcza Federacji Rosyjskiej jest nawet większa, niż za czasów Związku Radzieckiego. Rosja próbuje wpływać na światową politykę i gospodarkę. Działania rosyjskiego wywiadu przejawiają się poprzez wykorzystywanie źródeł internetowych, ale i klasyczne zabójstwa i bezpośrednie ataki, których głównym celem jest eliminacja zagrożeń dla Rosji lub tworzenie chaosu. Aktualnie mamy do czynienia z kolejną zimną wojną, ale w innym stylu, na miarę nowych czasów. To nie wojna strzelecka, ale wojna geopolityczna i próba podkopania europejskich i północnoamerykańskich systemów politycznych. Próbą, jak zachód zareaguje, był i w zasadzie nadal jest konflikt na Ukrainie. Okazuje się, że światowe mocarstwa reagują dopiero w sytuacji, kiedy problem dotyka ich bezpośrednio. W przyszłości może to być zagrożenie dla choćby państw skandynawskich lub byłych republik radzieckich, które mogą stać się celem ataku wywiadu, bojowników lub regularnego wojska rosyjskiego. Wydalenie części rosyjskich dyplomatów na jakiś czas trochę przerzedzi rosyjską siatkę wywiadowczą w Europie i Ameryce, bo nie jest tajemnicą, że wielu dyplomatów jest agentami wywiadu.

Fot. sputniknews.com

Wzmacnianie zewnętrznych granic Unii Europejskiej

Jednym z czynników zapewniających bezpieczeństwo mieszkańcom Unii Europejskiej jest skuteczne zarządzanie ochroną jej zewnętrznych granic.

Kontrole na zewnętrznych granicach Unii mają tym większe znaczenie, że poruszanie się wewnętrze Strefy Schengen nie wymaga takiej kontroli (poza nielicznymi wyjątkami, jak organizacja w którymś z krajów dużych imprez masowych).

Lata 2014-2017 zakończyły się rekordowymi i alarmującymi danymi o przemieszczaniu się ludności na teren Unii Europejskiej, będącej najlepiej prosperującym blokiem politycznym na świecie. Tylko w latach 2014-2015 trzy miliony osób opuściło swoje kraje i szukało schronienia w innym kraju. W 2015 roku ponad 627 000 osób prosiło o azyl w Unii Europejskiej. Kolejny milion osób uzyskało ochronę w UE w ciągu 2015 roku. Dane za 2016 rok wskazują na spadek liczby osób ubiegających się o azyl po raz pierwszy w całej UE o 53 tys. w porównaniu z rokiem poprzednim, co wskazuje, że liczba ta spadła z niemal 1,26 mln w 2015 roku do 1,20 mln w 2016 roku, po okresie wzrostu o 694 tys. osób ubiegających się o azyl po raz pierwszy w latach 2014–2015. Do spadku w głównej mierze przyczyniła się mniejsza liczba osób ubiegających się o azyl z Kosowa, Albanii i Syrii. Ostatni tak duży napływ osób proszących o azyl na terenie państw członkowskich Unii Europejskiej miał miejsce podczas wojny w byłej Jugosławii (rekordowy był 1992 roku).

Ściślejsza ochrona granic zewnętrznych Unii to z jednej strony zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom 28 państw członkowskich, a z drugiej nowe wyzwanie przez służbami policyjnymi – mafie przemycające ludzi niebezpiecznymi szlakami. Większość uchodźców pochodzi z Syrii, Erytrei, Afganistanu, Somalii, Nigerii i Iraku, uciekając przed konfliktami zbrojnymi, przemocą, uciskiem i łamaniem praw człowieka. Inni pozostawiają klęski żywiołowe, głód i ubóstwo. Niestety wśród osób uciekających przed wojnami i głodem znajdują się także terroryści z tzw. Państwa Islamskiego. Wraz z uchodźcami coraz częściej wracają obywatele Unii, którzy kilka lat lub miesięcy wcześniej zaciągnęli się w szeregi armii ISIS. Niektóre z tych osób planują zamachy terrorystyczne w Europie, ale większość jest zawiedziona przynależnością do ISIS i chce wrócić do swoich rodzin, do dawnego życia, co nie zawsze jest możliwe, ponieważ za walkę po stronie tzw. Państwa Islamskiego grożą kary wieloletniego więzienia.

Aby zapewnić mieszkańcom Unii bezpieczeństwo, po apelu Rady Europejskiej, od 2015 roku powołuje się do życia nowe instytucje i nowe formy prawne mające za zadanie ochronę zewnętrznych granic Wspólnoty. 6 października 2016 roku nastąpiła inauguracja działalności Europejskiej Straży Granicznej i Przybrzeżnej. W grudniu 2016 roku agencja ta uruchomiła siły szybkiego reagowania. Składają się one z 1500 funkcjonariuszy z państw członkowskich UE oraz państw stowarzyszonych w ramach Strefy Schengen. W razie zagrożenia siły te mogą być przerzucone w miejsce docelowe w ciągu pięciu dni. Idąc dalej 7 marca 2017 roku uległ zmianie Kodeks Graniczny Schengen. Zmiany w kodeksie zobowiązują państwa członkowskie do  sprawdzania,  w bazach danych, wszystkich osób przekraczających granice zewnętrzne Wspólnoty. Kontroli podlegają także osoby, które zgodnie z przepisami UE mają prawo do swobodnego przemieszczania się (czyli obywatele UE oraz członkowie ich rodzin niebędący obywatelami UE). Bazy danych to m.in. system informacyjny Schengen (SIS) i baza danych Interpolu o skradzionych lub utraconych dokumentach podróży (SLTD).. Odprawy o takim charakterze obowiązują na wszystkich granicach zewnętrznych (powietrznych, morskich i lądowych) przy wjeździe i wyjeździe. Kolejna zmiana w Kodeksie Schengen nastąpiła 20 listopada 2017 roku, kiedy to Rada Europejska przyjęła rozporządzenie o systemie wjazdu/wyjazdu oraz rozporządzenie zmieniające Kodeks Schengen właśnie pod tym kątem. System rejestruje dane o wjeździe, wyjeździe i niewpuszczeniu obywateli państw trzecich, którzy przekraczają zewnętrzne granice strefy Schengen. Rozporządzenie weszło w życie pod koniec grudnia 2017 roku.

W czerwcu 2016 roku Rada Unii Europejskiej przyjęła nowe ramy partnerstwa w dziedzinie migracji. Jednym z kluczowych konkluzji tej decyzji jest podjęcie współpracy z krajami pochodzenia i tranzytu migrantów.  Priorytetem jest współpraca z takimi krajami, jak: Niger, Nigeria, Senegal, Mali i Etopia, Afganistan i Egipt. Ramy współpracy opartej na partnerstwie z krajami pochodzenia i tranzytu migrantów są ściśle powiązane z planem działania z Valletty przyjętym w listopadzie 2015 roku, w którym określono priorytety działań mających zaradzić masowemu napływowi migrantów do Europy.

Aktualnie na forum Rady Europejskiej odbywa się dyskusja na temat reformy systemu azylowego. Przywódcy unijni chcą, aby zmiany weszły w życie w czerwcu 2018 roku. Zmiany w prawie mają na celu zapobieganie masowemu napływowi migrantów na granice zewnętrzne, eliminowanie pierwotnych przyczyn migracji oraz przezwyciężanie wewnętrznych impasów utrudniających postępy polityczne. Równolegle toczą się prace nad rozwojem – powołanej do życia 14 grudnia 2017 roku – stałej współpracy strukturalnej PESCO. Do PESCO przystąpiły: Austria, Belgia, Bułgaria, Czechy, Chorwacja, Cypr, Estonia, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Litwa, Łotwa, Luksemburg, Niemcy, Polska, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Szwecja, Węgry i Włochy. Poza grupą pozostają Wielka Brytania, Dania oraz Malta. Stała współpraca strukturalna w obszarze obronności przewidziana została jeszcze w Traktacie Lizbońskim. W jej ramach państwa mogą wspólnie rozwijać zdolności obronne, inwestować we wspólne projekty oraz przygotowywać się do udziału w operacjach zbrojnych. Kolejnym etapem budowania ściślejszej współpracy w obszarze Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony będzie podjęcie utworzenia Europejskiego Funduszu Obronnego oraz wchodzącego w jego skład Europejskiego Programu Rozwoju Przemysłu Obronnego. Mowa jest o większej współpracy w ramach NATO-UE, większej mobilności żołnierzy oraz reformy mechanizmu Athena służącego finansowaniu wspólnych kosztów unijnych misji i operacji wojskowych.

Bezpieczeństwo granic Unii Europejskiej, pod wpływem tzw. kryzysu migracyjnego, zagrożeń terrorystycznych, a także tendencji separatystycznych i coraz liczniejszych konfliktów zbrojnych toczących się przy granicach UE, stało się dzisiaj kwestią priorytetową 28 zrzeszonych we Wspólnocie państw. Potrzebna jest szybka reakcja, głównie ze strony polityków.

Stärkung von Außengrenzen der Europäischen Union

Einer der Faktoren, der den Bewohnern der EU gegenüber eine Sicherheit garantieren würde, ist ein wirksames Verwalten über den Schutz deren Außengrenzen.

Umsomehr haben die Kontrollen an den Außengrenzen der Union eine größere Bedeutung, denn die Freizügigkeit in der Schengen-Zone hängt mit derartigen Kontrollen nicht mehr zusammen, wobei es von den etlichen Ausnahmen abgesehen wird, wie beispielsweise im Falle von den Massenveranstaltungen in einem der EU-Länder.

Die Jahre 2014-2017 endeten mit alarmierenden Rekordangaben hinsichtlich der Migration der Flüchtlinge auf das EU-Gebiet, das als der bestprosperierende politische Block der Welt gilt. In den Jahren 2014-2015 verließen lediglich 3 Millionen Personen ihre Länder und suchten nach dem Schutz im Ausland. 2015 baten über 627.000 Menschen um Asyl in der Europäischen Union. Eine weitere Million von Personen erwarb die Zuflucht in der EU im Verlauf des Jahres 2015. Die Angaben für das darauf folgende Jahr 2016 weisen zum ersten Mal auf ein Sinken der Asylbewerber in der EU um 53 Tausend Personen im Vergleich zu dem vorherigen Jahr hin. Es heißt, dass diese Anzahl von 1,26 Mio. im Jahre 2015 auf 1,20 Mio. 2016 gesunken ist, und zwar nach dem Zeitraum des Anstiegs um 694 Tausend Personen, die sich zum ersten mal in den Jahren 2014-2015 beworben hatten. Zu diesem Sinken trug im bedeutenden Maße eine kleinere Menge von Personen aus Kosovo, Albanien oder Syrien bei. Den letzten so großen Zustrom von Asylbewerbern auf dem Gebiet der EU gab es während des Krieges im ehemaligen Jugoslawien, dessen Rekordangaben im Jahre 1992 verzeichnet worden sind.

Der engere Schutz der EU-Außengrenzen gilt einerseits als eine Gewährleistung der Sicherheit den Bürgern der 28 Mitgliedstaaten gegenüber, andererseits jedoch als eine neue Herausforderung für die polizeilichen Dienste beispielsweise im Bezug auf Mafiaorganisationen, welche die Menschen auf den gefährlichen Wegen schmuggeln. Die Mehrheit der Flüchtlinge stammt aus Syrien, Eritrea, Afghanistan, Somalia, Nigeria und Irak. Diese fliehen vor den Waffenkonflikten, der Übermacht, der Unterdrückung und vor dem Verstoß gegen die Menschenrechte. Sonstige Einwanderer lassen Naturkatastrophen wie auch Hunger und Not zurück. Samt der Flüchtlinge kehren auch immer häufiger EU-Bürger zurück, die sich in die Reihen der ISIS – Armee einziehen lassen haben. Einige von diesen Personen planen Terrorattentate im Europa, doch Die Mehrheit von diesen Personen ist der ISIS – Zugehörigkeit wegen enttäuscht und will zu ihren Familien zurückkehren und ihr gewöhnliches Leben führen. Dies ist jedoch nicht immer möglich, da die Kämpfe an der Seite des so genannten Islamstaates mit einer mehrjährigen Haftstrafe zusammenhängen.

Zwecks einer Sicherheitsgarantie den EU – Bürgern gegenüber werden nach dem Appell des EU – Rates neue Institutionen und Rechtsformen ins Leben gerufen, deren Aufgabe im Schützen der EU – Außengrenzen besteht. Am 6. Oktober 2016 wurde die Tätigkeit der Europäischen Grenz- und Küstenwache initiiert. Im Dezember 2016 berief diese Agentur schnelle Reaktionskräfte. Diese bestehen aus 1500 Funktionären der EU – Mitgliedstaaten und aus den Mitgliedstaaten der Schengen – Zone. Im Falle der Bedrohung können diese Kräfte auf das Zielgebiet im Verlauf von 5 Tagen versetzt werden. Am 7. März wurden im Schengen – Grenzkodex Änderungen verzeichnet. Diese veranlassen die Mitgliedstaaten, alle die Außengrenzen der EU passierenden Personen in den Datenbasen zu überprüfen. Dieser Kontrolle sind auch Personen unterlegen, die laut der EU – Vorschriften berechtigt sind, sich freizügig zu bewegen (EU – Bürger und Mitglieder deren Familien, die keine EU – Bürger sind). Gemeint Unter dem Begriff „Datenbasen“ werden das Infosystem Schengen (SIS) und die Interpol – Datenbasis mit den Angaben über gestohlene oder verlorene Reisedokumente (SLTD). Derartige Abfertigungen gelten an allen Außengrenzen (Luft-, Meer- und Landesgrenzen) beim Ein- und Ausreisen. Eine weitere Änderung in dem erwähnten Schengen – Kodex wurde am 20. November 2017 eingeführt. Eben damals nahm der EU – Rat die Verordnung über das Ein- uns Ausreisesystem und die diesen Kodex in dieser Hinsicht ändernde Verordnung an. In diesem System werden an den EU- Außengrenzen Angaben über Ein- und Ausreisen wie auch über Drittpersonen registriert, die das Gebiet der EU nicht betreten dürfen. Diese Verordnung wurde ende Dezember 2017 ins Leben gerufen.

Im Juli 2016 nahm der Rat der Europäischen Union neue Partnerschaftsvoraussetzungen hinsichtlich der Migration an. Einer der Schüsselerfolge dieses Beschlusses ist die Aufnahme der Zusammenarbeit mit den Abstammungs- und Transitländern der Migranten. Eine Priorität dieser Tatsache ist die Zusammenarbeit mit folgenden Ländern: Niger, Nigeria, Senegal, Mali, Äthiopien, Afghanistan oder Ägypten. Die Rahmen der partnerschaftlichen Mitarbeit mit den Abstammungs- und Transitländern der Immigranten hängen eng mit dem 2015 angenommenen Plan aus Valletta zusammen. In diesem Plan werden Prioritäten von Tätigkeiten aufgeführt, durch die der Masseneinwanderung der Immigranten in der EU entgegen gewirkt werden soll.

Heutzutage findet auf dem Forum des Europäischen Rates eine Diskussion über die Reform des Asylsystems statt. Die Unionsführer wollen, dass diese Änderungen im Juni 2018 zur Geltung kommen. Diese rechtlichen Änderungen haben zum Ziel, der Masseneinwanderung der Migranten an die Außengrenzen entgegenzuwirken wie auch die ursprünglichen Ursachen der Migration zu eliminieren und die inneren Ausweglosigkeiten als Hindernisse bei den politischen Fortschritten zu überwinden. Überdies verlaufen parallel zu dieser Diskussion Arbeiten an der Entwicklung der ab 14. Dezember 2017 geführten ständigen Zusammenarbeit der PESCO Strukturen.

Der Verteidigungskooperation PESCO sind folgende Länder beigetreten: Österreich, Belgien, Bulgarien, Tschechische Republik, Kroatien, Zypern, Estland, Finnland, Frankreich, Griechenland, Spanien, Niederlande, Irland, Litauen, Lettland, Luxemburg, Deutschland, Polen, Portugal, Rumänien, Slowakei, Slowenien, Schweden, Ungarn und Italien. Im Außerhalb der Gruppe verbleiben Großbritannien, Dänemark und Malta. Die feste strukturelle Zusammenarbeit auf dem Gebiet der Verteidigung wurde ist bereits im Lissabonner Abkommen vorgesehen worden. Die Mitgliedstaaten können gemeinsam in dessen Rahmen ihre Verteidigungsfähigkeiten entwickeln, in ihre Projekte investieren und sich auf die Teilnahmen an den Waffenoperationen vorbereiten. Als eine weitere Etappe des Aufbaus der engen Zusammenarbeit auf dem Gebiet der gemeinsamen Sicherheits- und Verteidigungspolitik erscheinen die Gründung des Europäischen Verteidigungsfonds und das Verfassen des Europäischen Programms zur Entwicklung der Verteidigungsindustrie, das im Bestand dieses Fonds enthalten sein wird. Gemeint werden: eine engere NATO-EU Zusammenarbeit, größere Mobilität von Soldaten und Reformen im Athena – Mechanismus, welcher der Finanzierung der gemeinsamen Kosten von Missionen und militärischen Operationen der EU dient.

Die Sicherheit der Grenzen der Europäischen Union der s. g. Migrationskrise wie auch der terroristischen Bedrohungen und der separatistischen Tendenzen und der immer häufigeren Waffenkonflikten in der Nähe der EU – Grenzen wegen wurde heute zu der prioritären Frage für die 28 in der Gemeinschaft partizipierenden Staaten. Als notwendig erscheint deshalb eine rasche Reaktion, hauptsächlich seitens der Politiker.

Autor tekstu: Paweł Gondek

Tłumaczenie na język niemiecki: Michał Błahut, Tychy

Narodowa Strategia Obrony USA 2018

     12 grudnia 2017 roku opublikowana została Narodowa Strategia Obrony USA na 2018 rok. Podstawowy budżet obronny USA ustanowiony został na kwotę 632 miliardów dolarów amerykańskich. Ustawa zatwierdzona przez Kongres i podpisana przez Prezydenta zapewnia dodatkowe 60 miliardów dolarów na interwencje zagraniczne wojsk Stanów Zjednoczonych. Do tego zarezerwowane zostało 8 miliardów na inne działania obronne, w tym związane z Departamentem Energii.

Do budżetu amerykańskiego Departamentu Obrony dodane zostanie w 2018 roku 5 miliardów dolarów na zabezpieczenie Europy przed ewentualnymi zagrożeniami płynącymi ze strony Rosji.

Nowa administracja amerykańska podkreśla, że należy zwiększać wydatki na zbrojenia, także na wojska przebywające poza granicami USA. Mowa o zaniedbaniach w finansowaniu i rozwoju armii w ciągu ostatnich 6 lat. W nowej Narodowej Strategii Obrony wspomina się o reformie Pentagonu. Powstać ma nowy organ kontrolujący wydatki Pentagonu. Reforma polegać ma także na lepszym wykorzystaniu danych będących w posiadaniu całej sieci Departamentu Obrony. Zatrudnieni mają zostać ludzi będący specjalistami i autorytetami w poszczególnych dziedzinach zarządzania komórkami Departamentu. W związku z lepszą organizacją pracy i większym dbaniem o bilans finansowy Departamentu Obrony, przewidywane są do roku 2020 znaczne oszczędności w wydatkach budżetowych na infrastrukturę i zarządzanie armią. W wyniku przeprowadzonego audytu Komisja Finansów Kongresu zaleciła zmniejszenie liczby zastępców Sekretarza Obrony o 20 %, zmniejszenie liczby upoważnionych pracowników wyższego szczebla o 10 %, usunięcie po jednym asystencie sekretarza z każdego departamentu wojskowego, ustanowienie jedynymi zastępcami Sekretarza Obrony Zastępców Głównego Podsekretarza Obrony, zaostrzenie zasad etyki dla pracowników wyższego szczebla Departamentu, wzmocnienie systemu cyberbezpieczeństwa.

Prezydent Donald Trump zażądał, aby w nowym roku liczba żołnierzy uległa wzrostowi. Przybyć ma 5 tysięcy żołnierzy w służbie czynnej, 1 tys. żołnierzy piechoty morskiej, 500 rezerwistów, 500 żołnierzy Gwardii Narodowej. Finalnie w ciągu najbliższych lat w amerykańskim wojsku ma służyć łącznie 20 tysięcy więcej żołnierzy: piechota i wojska zmechanizowane powiększą się o 7500 żołnierzy, marynarka o 4000 marynarzy, piechota morska o 1000 osób, a lotnictwo o około 4100 żołnierzy. Siły rezerwowe wzrosną o około 3400 rezerwistów. Zwiększeniu podlegać będą także wynagrodzenia personelu wojskowego, dodatki do pensji i premie, na wartości zyska wojskowy program ochrony zdrowia (wzrost o 33, 7 miliardów dolarów), wzrost wydatków na oświatę dzieci żołnierzy (dodatkowe 10 miliardów dolarów). W życie wejdzie pilotażowy program telepracy (pracy na odległość) w ramach funkcjonowania instytucji wojskowych rozrzuconych na całym świecie (1 miliard dolarów).

Podpisując nowy akt prawny obejmujący finansowanie amerykańskiej armii Donald Trump powiedział, że „w ostatnich latach amerykańskie wojsko przeszło serię głębokich cięć budżetowych, które poważnie wpłynęły na jego gotowość do walki, zmniejszyły możliwości szybkiego reagowania i znacząco obciążyły żołnierzy. Historia uczy nas, że kiedy osłabiasz swoją obronę, zapraszasz agresorów”. Prezydent przypomniał słowa Jerzego Waszyngtona mówiące, że „bycie przygotowanym na wojnę jest jednym z najskuteczniejszych środków utrzymania pokoju”. „Wraz z podpisaniem tego projektu ustawy obronnej, przyspieszamy proces pełnego przywracania potęgi militarnej Ameryki” – powiedział Trump. „Te przepisy poprawią naszą gotowość, zmodernizują nasze siły zbrojne oraz pomogą zapewnić służbom wojskowym narzędzia, których potrzebują, aby walczyć i wygrywać”. Ustawa zezwala na finansowanie kontynuowania kampanii mającej na celu pokonanie tzw. Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii. Trump powiedział: „Jak wiecie, wygraliśmy w Syrii, wygraliśmy w Iraku. Ale terroryści rozprzestrzenili się na inne obszary i walczymy z nimi tak szybko, jak oni się rozprzestrzeniają”. „Narodowa Strategia Obrony poprawia zdolności obrony przeciwrakietowej w obliczu niebezpieczeństwa ze strony Korei Północnej” – powiedział prezydent. „Ustawa ulepsza także pojazdy bojowe Armii i Korpusu Piechoty Morskiej, umożliwia zakup nowego samolotu Joint Strike Fighter i toruje drogę okrętom podwodnym klasy Virginia”. „W końcu, ustawa o obronności zezwala na duże inwestycje w największą broń naszej armii: jej wojowników. NDAA (Amerykańska Ustawa Federalna Określająca Budżet i Wydatki Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych) zwiększa rozmiar amerykańskich sił zbrojnych po raz pierwszy od siedmiu lat i zapewnia naszym żołnierzom największy wzrost płac w ciągu ostatnich ośmiu lat.” – powiedział Donald Trump podczas podpisywania nowego aktu prawnego.

Wprowadzając w życie nowe ustawodawstwo prezydent USA wspomniał, że chce w przyszłości zapobiegać tzw. łańcuchowi migracyjnemu. Chodzi o osoby otrzymujące wizy dla imigrantów, następnie przekształcane w stałą rezydenturę na terenie Stanów Zjednoczonych. Jedną z takich osób był 27 letni Akayed Ullah, który dzień przed podpisaniem przez Trumpa nowej ustawy dotyczącej finansowania sił zbrojnych, próbował dokonać samobójczego zamachu bombowego w Nowym Jorku.

Obraz: Evan Vicci, CBC News

Autor: Paweł Gondek